Obama wybrał Chiny zamiast Dalajlamy


Barack Obama nie spotka się z przebywającym w USA duchowym przywódcą Tybetańczyków. Dlaczego? Zdaniem poniedziałkowego "Washington Post" prezydent USA odłożył spotkanie z Dalajlamą XIV do czasu, aż najpierw spotka się z prezydentem Chin Hu Jintao.

Będzie to pierwsza od 1991 roku wizyta Dalajlamy, podczas której nie spotka się z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zdaniem komentatorów waszyngtońskiego dziennika postępowanie Obamy jest gestem pod adresem Chin, ponieważ administracji zależy na współpracy Pekinu w sprawie sporu z Koreą Północną i Iranem dotyczącego ich programów nuklearnych.

Szczególnie istotna jest rola Pekinu w negocjacjach w Phenianem, bo Chiny poprzez swoją pomoc żywnościową i energetyczną mają duży wpływ na Koreę Północną.

Administracja Obamy znacznie stonowała krytykę naruszania praw człowieka przez rząd chiński, poparła wzmocnienie pozycji Chin w Międzynarodowym Funduszu Walutowym i przestała oskarżać Chiny o sztuczną deprecjację chińskiej waluty w celu stymulowania eksportu.

Dalajlama a USA

Duchowy przywódca Tybetańczyków był w USA 10 razy od 1991 roku i za każdym razem spotykał się z kolejnymi prezydentami, zazwyczaj na nieformalnych spotkaniach.

Jednak wyjątek uczynił np. w 2007 roku prezydent George W. Bush, który przyjął tybetańskiego przywódcę z wszelkimi honorami i udekorował go na Kapitolu Medalem Wolności - najwyższym cywilnym amerykańskim odznaczeniem przyznawanym przez Kongres.

Źródło: PAP