W największym mieście Nowej Zelandii, Auckland, restrykcje zostaną utrzymane przez następne dwa tygodnie. Powodem jest duży wzrost nowych zakażeń koronawirusem.
- Praca nie została jeszcze wykonana, musimy ją kontynuować - powiedziała w poniedziałek szefowa nowozelandzkiego rządu, uzasadniając decyzję o utrzymaniu restrykcji przez najbliższe dwa tygodnie z powodu znacznego wzrostu liczby nowych zakażeń SARS-CoV-2. Wcześniej Jacinda Ardern zapowiadała, że lockdown będzie trwał w Auckland do końca sierpnia. - Nie uważamy, że osiągnęliśmy szczyt tej pandemii, dlatego najbezpieczniejszą opcją dla nas wszystkich jest dłuższe utrzymanie kursu - mówiła wówczas szefowa rządu.
53 nowe infekcje
W poniedziałek w Nowej Zelandii zarejestrowano 53 nowe infekcje koronawirusem. To znaczny spadek w porównaniu z liczbą zakażeń w poprzednich tygodniach przekraczającą pół tysiąca. - Wiem, że wszyscy czujemy się zachęceni, że liczba ta jest niższa niż ta, którą widzieliśmy w ciągu ostatnich kilku dni i wiem, że wszyscy chcemy, aby ten trend się utrzymał – oznajmiła w czasie poniedziałkowej konferencji Jacinda Ardern.
Nowa Zelandia została uznana za jeden z krajów, które odniosły największy sukces w walce z pandemią, głównie dzięki wprowadzeniu surowych zasad wjazdu, obowiązujących od marca 2020 roku. W kraju zamieszkanym przez 4,9 mln ludzi odnotowano jedynie 3,5 tysiąca zakażeń koronawirusem.
Obecnie jednak władze Nowej Zelandii mierzą się z wyzwaniem dotyczącym opóźnień w szczepieniach przeciw koronawirusowi. Według danych amerykańskiego Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, co najmniej jedną dawkę szczepionki otrzymało w tym kraju 38 procent populacji, a w pełni zaszczepione jest 21 procent. Pomimo dopuszczenia do użycia przez tamtejsze służby preparatów firm Pfizer, Janssen i AstraZeneca, w Nowej Zelandii obecnie szczepi się jedynie tym pierwszym.
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock