Niemieckie Kallstadt ma dość mediów. Przez Trumpa


Gdyby to niemieckie Kallstadt wybierało amerykańskiego prezydenta, to Donald Trump nie miałby szans - twierdzi niemiecki dziennik "Muenchen Merkur". Z Kallstadt pochodzą bowiem dziadkowie prezydenta elekta, przez co dziennikarze w ostatnim czasie zgotowali temu spokojnemu miasteczku piekło.

Kallstadt to 1,2-tysięczne miasteczko położone w Nadrenii-Palatynacie. Od XVII wieku żyje tu rodzina Trumpów (wcześniej Drumpf). W Kallstadt urodzili się dziadkowie prezydenta elekta, którzy potem wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych.

Frederick Trump i Elizabeth Christ Trump w USA z sukcesem zajmowali się biznesem. Dziadek Trumpa dorobił się fortuny na sieci restauracji i budowie domów w rejonie Seattle.

Wielkie zamieszanie

"Muenchen Merkur" pisze, że w czasie kampanii wieś dziadków Trumpa przeżyła prawdziwe oblężenie dziennikarzy. "Wielu mieszkańców jest zadowolonych, że to wszystko dobiegło końca" - pisze dziennik.

Mieszkańcy narzekali, że ostatnie sześć miesięcy było horrorem. 74-letni Hans-Joachim Bender żalił się w rozmowie z niemieckim dziennikiem, że niemal każdego tygodnia musiał odpowiadać na te same pytania: co sądzi o tym, że Trump ubiega się o najważniejszy urząd na świecie i jakie zdanie o Trumpie mają mieszkańcy Kallstadt.

Ludzie z Kallstadt twierdzą, że amerykańska polityka nie ma związku z ich miastem. - To nie jest najważniejsza rzecz na świecie. To nie jest nasz prezydent - powiedziała Sarah Buehler.

Inny mieszkaniec Gerd Schamm stwierdził, że nigdy nie zagłosowałby na Trumpa. Jego żona Veronika powiedziała z kolei, że nie jest dumna z tego, że rodzina Trumpa pochodzi z jej wioski. - My, mieszkańcy Kallstadt, jesteśmy bardzo kosmopolityczni. On wypada z tej roli - powiedziała.

Autor: pk/adso / Źródło: Munchen Merkur

Tagi:
Raporty: