Jeden z najbardziej liczących się niemieckich związków zawodowych nauczycieli apeluje do rządu tego kraju: "sprowadźcie belfrów z Polski" - pisze "Gazeta Wyborcza". Już od września w niemieckim systemie edukacji zabraknie 40 tys. nauczycieli matematyki, informatyki, biologii, geografii i fizyki - wylicza gazeta.
O sprowadzenie do niemieckich szkół obcokrajowców zaapelował Związek Narodowy Nauczycieli Filologów (DPhV). Związkowcy uważają, że masowe starzenie się kadry i w związku z tym odchodzenie na emeryturę, wkrótce spowoduje, że w niemieckich szkołach nie będzie miał kto uczyć.
Według kalkulacji DPhV na emeryturę przejdzie w najbliższych latach aż 300 tys. spośród 770 tys. tamtejszych pedagogów.
Cel: Polska Rumunia i Czechy
Pomysłem na ratowanie niemieckiej edukacji mają być dwu- lub pięcioletnie kontrakty nauczycieli z zagranicy. W zamian Niemcy oferowaliby usługi swoich pedagogów. Na antenie radia Deutsche Welle szef DPhV heinz-Peter Meidinger zaproponował by trzy kraje, z których warto jego zdaniem importować nauczycieli. W tej trójce znalazła się Polska, Rumunia i Czechy. Zdaniem Meidingera w tych krajach najłatwiej będzie znaleźć niemieckojęzycznych kandydatów.
Polskie ministerstwo edukacji nie obawia się jednak odpływu kadr za zachodnią granicę. - Problemem może być przede wszystkim język - powiedział wiceminister edukacji Zbigniew Marciniak. W jego ocenie niewielu polskich nauczycieli włada niemieckim na tyle biegle, by zdecydować się na pracę za granicą.
Pojadą za kasą?
Do wyjazdu polskich nauczycieli będą kusić niemieckie zarobki. Początkujący belfer w Polsce ma szansę na wypłatę rzędu 1,4 tys. zł. W Niemczech na początek mógłby dostać 1,5 tys. euro.
Także polscy związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego nie obawiają się wyjazdów swoich kolegów po fachu. - Może pojadą młodzi, ale z terenów przygranicznych. Nie sądzę, żeby dojrzali nauczyciele wraz z rodzinami emigrowali do Niemiec - powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Niemcy już raz kusili polskich specjalistów. Kilka lat temu chcieli ściągnąć do siebie naszych informatyków. Z niewielkim skutkiem.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24