- Górnicy są w całkiem dobrej formie i myślę, że są dobrze przygotowani do akcji ratunkowej. Ci, którzy są w najlepszej kondycji będą wydobywani jako ostatni. Ich praca będzie potrzebna tam na dole - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 chilijski minister zdrowia Jaime Manalich. Akcja wyciągania górników na powierzchnię powinna rozpocząć się w ciągu 36 godzin.
33 chilijskich górników zostało uwięzionych w kopalni złota i miedzi, kilkaset metrów pod ziemią, 5 sierpnia. Tuż po katastrofie przewidywano, że mężczyzn uda się wydobyć dopiero na Boże Narodzenie.
Trzy grupy
- Górnicy zostaną podzieleni na trzy grupy. Najpierw na powierzchnię zostaną wyciągnięci mężczyźni, których kondycja jest najgorsza. Ci, którzy są w najlepszej formie będą wydobyci jako ostatni, będą też pomagać słabszym w akcji ratunkowej - poinformował minister.
Jak powiedział Manalich, jednymi z pierwszych, którzy trafią na powierzchnię, będą też górnicy, którzy mają największe doświadczenie i wiedzą jak przeprowadza się akcje ratunkowe. - Będą musieli nam pomóc. Powiedzieć, które z odcinków drogi ratunkowej stwarzają największe zagrożenie. Liczymy na to, że będą w stanie sami się uratować, jeśli kapsuła ratunkowa utknie gdzieś po drodze - powiedział minister.
Pomoc w szpitalu będzie podzielona na dwie strefy. - W pierwszej znajdzie się 17 najbardziej poszkodowanych. Tam na każdej zmianie będzie pracować osiem osób w tym dwóch lekarzy. Druga strefa będzie z górnikami w lepszym stanie. Nad ich zdrowiem, na każdej zmianie, będzie czuwał jeden lekarz i dwie pielęgniarki - poinformował Manalich.
Próba generalna już była
By akcja ratunkowa poszła sprawnie przeprowadzono jej symulację. - Brał w niej udział żołnierz, który odgrywał rolę górnika. Powtórzyliśmy cały proces - od opuszczenia szybu do dojazdu do szpitala - kilka razy. Poświęciliśmy dużo czasu na rozpoznanie przeszkód, które możemy napotkać i udało nam się je przezwyciężyć - oświadczył zadowolony minister zdrowia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (fot. PAP/EPA)