Prezydent Lech Kaczyński poleci na nadzwyczajny szczyt UE do Brukseli - poinformowało Radio TOK FM opierając się na źródle z biura prasowego Kancelarii Prezydenta. Choć Donald Tusk oświadczył w ubiegłym tygodniu, że ustąpi prezydentowi, nadal liczył na to, że prezydent Kaczyński zrezygnuje z planów podróży.
Listopadowy szczyt UE, zwołany przez Nicolasa Sarkozy’ego, ma charakter roboczy i ma przygotować stanowisko na spotkanie w Waszyngtonie poświęcone globalnemu kryzysowi finansowemu. Polska ma natomiast przedstawić swoją ścieżkę wejścia do strefy euro.
Prawdopodobnie przed szczytem, który ma się dobyć 7 listopada, nie dojdzie już do spotkania prezydenta z premierem - informuje "Dziennik". - Nie ma żadnych ustaleń w tej sprawie - stwierdził szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Lech Kaczyński ma natomiast spotkać się z ministrem finansów Jackiem Rostowskim.
"Premier nie dopuści do kompromitacji"
Wcześniej prezydencki minister Mariusz Handzlik mówił, że prezydent Lech Kaczyński chciałby polecieć do Brukseli razem z premierem Donaldem Tuskiem.
Dotąd Kancelaria Premiera nie zdradziła scenariusza działań na wypadek sytuacji, gdy prezydent nie zrezygnuje z wyjazdu do Brukseli. - Premier nie dopuści do kolejnej kompromitacji Polski - ucina krótko szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak.
W ocenie Stefana Niesiołowskiego, sytuacja jest co najmniej kłopotliwa. Wicemarszałek Sejmu podkreślił w TVN24, że stanowisko prezydenta wobec przyjęcia euro jest odmienne niż rządu. - Wysyłamy "delegację", która nie do końca popiera stanowisko centrali, więc to jest zawsze najeżone niebezpieczeństwami - ocenił.
Natomiast według Wacława Martyniuka z SLD, jeśli prezydent poleci na szczyt, będzie musiał przedstawić wszystko to, co rząd mu przygotuje. - Ten, który pojedzie na szczyt, jest zobligowany instrukcjami rządu, bowiem to rząd prowadzi politykę - stwierdził.
Walka o krzesło
Przy okazji ostatniego spotkania na szczycie doszło do ostrego konfliktu pomiędzy prezydentem a premierem o skład polskiej delegacji. Po kilku dniach słownych przepychanek na szczyt udali się zarówno głowa państwa jak i szef rządu. Lech Kaczyński poleciał jednak wyczarterowanym samolotem, gdyż kancelaria premiera nie udostępniła mu samolotu rządowego.
Prezydent uczestniczył w części obrad, mimo że nie znalazł się w oficjalnym składzie delegacji. Ministrowie z jego kancelarii, a nawet tłumacze nie weszli.
Źródło: TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum