Rzeczniczka szpitala w Duesseldorfie potwierdziła w piątek, że niemiecki pilot podejrzany o rozmyślne rozbicie samolotu linii lotniczych Germanwings był pacjentem kliniki. Zaprzeczyła jednak, jakoby leczony był na depresję.
- Doniesienia sugerujące, że Andreas Lubitz był leczony w naszej placówce na depresję, nie odpowiadają prawdzie - oświadczyła rzeczniczka szpitala. Placówka nie podała bliższych szczegółów o rodzaju ewentualnej choroby mężczyzny ani o oddziale, na którym był leczony.
Szpital będzie "bezwarunkowo" pomagać w śledztwie
28-letni mężczyzna zgłosił się po raz pierwszy do kliniki w Duesseldorfie w lutym 2015 roku, a ostatni raz odwiedził placówkę 10 marca. - Chodziło o diagnostyczne wyjaśnienia - poinformowały władze szpitala. Jak zaznaczyły, szczegóły leczenia objęte są tajemnicą lekarską. Dyrektor kliniki uniwersyteckiej Klaus Hoeffken zapewnił, że jego placówka będzie "bezwarunkowo" pomagać w śledztwie.
Podczas rewizji w mieszkaniu podejrzanego śledczy znaleźli podarte zwolnienie lekarskie obejmujące m.in. dzień, w którym doszło do katastrofy. Według prokuratury jest to dowód na to, że Andreas Lubitz ukrywał chorobę przed pracodawcą i przed kolegami z pracy. "Zabezpieczone dokumenty o treści medycznej sugerują trwające dolegliwości i związane z nimi leczenie" - czytamy w komunikacie wydanym przez prokuraturę.
Władze linii Germanwings, których samolot rozbił się w Alpach, zaprzeczyły, jakoby Lubitz przedstawił im zwolnienie lekarskie na feralny dzień katastrofy.
Celowo zabił?
Lubitz jako drugi pilot podczas lotu z Barcelony do Duesseldorfu we wtorek - w czasie, gdy był sam w kokpicie - obniżył samowolnie lot samolotu; maszyna rozbiła się we francuskich Alpach. Zginęło 150 osób - 144 pasażerów i sześciu członków załogi.
Autor: kło / Źródło: PAP, Reuters