Działania milicji podczas sobotniego protestu w Mińsku były "adekwatne", protest nie miał pokojowego charakteru i był nielegalny - oświadczył przedstawiciel białoruskiego MSZ. W komunikacie dodał, że wobec narastającego zagrożenia terrorystycznego w Europie władze muszą być czujne.
"Prawo obywateli do pokojowych zgromadzeń i wolność wypowiedzi są zagwarantowane przez białoruską konstytucję. Kluczowym słowem jest tu jednak 'pokojowe'" - oświadczył w niedzielę rzecznik białoruskiego MSZ Dźmitry Mironczyk w komunikacie rozesłanym do mediów. "Jeśli ktoś przywozi na miejsce akcji koktajle Mołotowa i są samochody z bronią, angażuje anarchistów, to nie można takiej akcji nazwać 'pokojową'" - dodał rzecznik.
Nawiązał w ten sposób do informacji przekazanych wcześniej przez białoruską telewizją państwową, według których w okolicach planowanego miejsca rozpoczęcia protestu znaleziono samochody z wymienionymi przedmiotami.
Działania milicji absolutnie "adekwatne"
Przedstawiciel MSZ zaznaczył, że wobec rosnącego w różnych krajach zagrożenia terroryzmem władze muszą być "szczególnie czujne" i działać "z wyprzedzeniem", a nie zmagać się ze skutkami ataków.
"Właśnie taką naukę czerpiemy z niedawnych zamachów w Londynie, Berlinie, Paryżu, Brukseli i Nicei. Tym kierowały się władze Białorusi 25 marca" – oświadczył urzędnik, dodając, że w kontekście wcześniejszych informacji o planowanych prowokacjach zapewnienie bezpieczeństwa obywateli było priorytetem.
"Udział w nielegalnych akcjach pociąga za sobą konkretne konsekwencje w każdym kraju świata" – oświadczył Mironczyk. "Co 'nieeuropejskiego' mogli dostrzec zachodni politycy w działaniach naszych struktur ochrony porządku? Czy użyto armatek wodnych, rozpylano gaz? Nie, i - chwała Bogu - obyło się bez ofiar" – dodał.
Ocenił, że działania milicji były absolutnie "adekwatne". I zaznaczył, że w przededniu szczytu w Rzymie, który odbył się 25 marca, doszło do zatrzymań, użyto armatek wodnych, gazu i innych środków specjalnych. Dodał, że legalne akcje protestu w białoruskich regionach przebiegły bez incydentów.
Mironczyk podkreślił, że Białoruś "uważa za niezbędne kontynuowanie dialogu i współpracy z partnerami z zagranicy, by lepiej zrozumieć swoje stanowiska".
Słowa krytyki z Brukseli
Oświadczenie białoruskiego MSZ to reakcja m.in. na sobotni komunikat UE, w którym skrytykowano białoruskie władze za podejście do protestów społecznych. Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini oświadczyła w sobotę, że prewencyjne zatrzymania i inne szykany ze strony władz Białorusi wobec przedstawicieli mediów i uczestników prodemokratycznych demonstracji są sprzeczne z deklarowaną przez Mińsk demokratyzacją. Zaapelowała o "niezwłoczne uwolnienie wszystkich zatrzymanych w ostatnich czasie obywateli, zachowujących się w sposób pokojowy".
"Działania, podejmowane przez Białoruś w celu zapewnienia poszanowania elementarnych swobód, rządów prawa i praw człowieka, pozostaną kluczowe dla kształtowania relacji UE z tym krajem" - zaznaczyła.
Demonstracja w Mińsku
W Mińsku odbyła się w sobotę nieuzgodniona z władzami akcja z okazji obchodzonego 25 marca Dnia Wolności połączona z protestem przeciwko dekretowi o pasożytnictwie.
Władze ogłosiły wcześniej, że uznają za nielegalne wszelkie akcje masowe. Przed rozpoczęciem protestu zablokowano dostęp do trasy przemarszu, a grupy demonstrantów, którym udało się zorganizować, rozpędzano, zatrzymując w sumie kilkuset uczestników.
Autor: pk/sk / Źródło: PAP