Wiceprezydent Afganistanu i szef afgańskiego MSW uszli z cało z zamachu na ich życie w prowincji Wardak, na południe od Kabulu. Mniej szczęścia miało ośmiu mieszkańców prowincji Kapisa na wschodzie, które zginęły w ataku na biuro gubernatora prowincji.
Jak powiedział przedstawiciel władz prowincji Halim Ajar, zabici to czterej policjanci i czterech cywilów. Zamachowiec samobójca chciał uderzyć samochodem, wyładowanym materiałami wybuchowymi, w siedzibę władz Kapisy. Gdy zatrzymano go na punkcie kontrolnym, zdetonował bombę - powiedział zastępca rzecznika MSW Afganistanu Nadżib Nikzad.
Moździerzem w oficjeli
Wiceprezydenta Abdula Karima Chaliliego oraz szefa afgańskiego MSW generała Bismillę Chana Mohammadiego napastnicy chcieli zabić z kolei w ataku moździerzowym. Atak miał miejsce podczas uroczystości inaugurujących działalność centrum szkolenia policji w prowincji.
Jak powiedział zastępca rzecznika MSW Afganistanu Nadżib Nikzad, pocisk moździerzowy został wystrzelony przez "wrogów Afganistanu". W ten sposób przedstawiciele władz określają talibów, którzy w ostatnich miesiącach nasilili ataki przeciwko afgańskim siłom bezpieczeństwa. - Trwało spotkanie poświęcone bezpieczeństwu, w którym brali udział wiceprezydent i minister spraw wewnętrznych. Pod koniec spotkania, gdy wychodziliśmy, kilkaset metrów od centrum uderzył pocisk moździerzowy - powiedział rzecznik lokalnych władz Szahidullah Szahid. - Nikt nie został ranny - dodał.
Według przedstawiciela MSW Sadika Sakikiego w budynku oprócz przedstawicieli władz przebywało 300 policyjnych rekrutów.
Źródło: PAP