W katastrofie rosyjskiego samolotu pod Permem na Uralu mogło być więcej ofiar - aż 45 osób nie zdążyło wejść na pokład. Boeing 737 rozbił się w niedzielę. Nikt nie ocalał. Zginął m.in. doradca byłego prezydenta Rosji, generał Giennadij Troszew.
Pięć osób, które miały wykupione bilety, spóźniło się na lotnisko Szeremietiewo w Moskwie. Dodatkowo około 40 rosyjskich turystów, którzy powracali z zagranicznego odpoczynku nie zdążyło na czas przejść rejestracji. Początkowo turyści byli oburzeni tym, że samolot na nich nie zaczekał. Jednak dzięki temu nadal żyją.
88 ofiar, w tym obcokrajowcy
Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych opublikowało na swojej stronie internetowej listę pasażerów. Wynika z niej, że na pokładzie Boeinga był Giennadij Troszew. Troszew dosłużył się stopnia generała-pułkownika. Doradzał ostatnio prezydentowi Putinowi. Był też dowódcą wojsk na północnym Kaukazie - uczestniczył w obu wojnach czeczeńskich. Leciał do Permu na zawody w sambo - rosyjskiej sztuce walki.
Na pokładzie znajdowało się 88 osób, w tym 82 pasażerów oraz 6 osób załogi - poinformowała rzecznik ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych Irina Andrianova. Wśród pasażerów było siedmioro dzieci.
Według kompanii lotniczej Aerofłot, śmierć poniosło 9 osób z Azerbejdżanu, pięć - z Ukrainy oraz po jednej z Francji, Łotwy, Niemiec, Szwajcarii, Turcji, USA i Włoch. Wcześniej rzecznik Aerofłotu mówił, że ofiarami byli tylko obywatele rosyjscy.
W Moskwie i Permie utworzono sztaby kryzysowe, które zajmują się rodzinami ofiar. Uruchomiono też specjalną linię telefoniczną. Na miejscu pracują ekipy ratunkowe Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Badający przyczyny katastrofy znaleźli już czarne skrzynki. Mają nadzieję, że pomoże im to przyczyny wypadku.
10 wersji wydarzeń
Ze wstępnych informacji wynika, że przyczyną katastrofy mógł być pożar w jednym z silników maszyny. Media rosyjskie spekulują jednak, że mogło dojść do zamachu terrorystycznego. Te spekulacje podsyca obecność Troszewa (któremu grozili czeczeńscy bojownicy) na pokładzie i fakt, że w niedzielę 43. urodziny obchodzi prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.
Służby dopuszczają 10 przyczyn katastrofy - od awarii po błąd człowieka - wykluczają na razie zamach.
Rosyjskie służby ugasiły już pożar, który wybuchł, gdy maszyna roztrzaskała się o ziemię. Choć szczątki boeinga leżą w granicach miasta Perm, to upadek maszyny na szczęście nie spowodował ofiar na ziemi. Zniszczył za to odcinek kolei transsyberyjskiej.
Wypadek przy lądowaniu
Boeing 737 wystartował o 23:12 polskiego czasu, z lotniska Szeremietiewo w Moskwie i zmierzał do Permu. W samolocie było 82 pasażerów i sześciu członków załogi. Do tragedii doszło podczas podejścia do lądowania - podała agencja Reutera powołując się na miejscowe radio.
Wersję tę potwierdziła szefowa wydziału informacji w ministerstwie ds. sytuacji nadzwyczajnych Irina Andrianowa - Gdy samolot podchodził do lądowania, na wysokości 1800 m. o godzinie 1. 10 (polskiego czasu red.) urwała się łączność z maszyną - powiedziała Andrianowa i dodała, że szczątki samolotu są rozrzucone na południowo-zachodnich przedmieściach Permu. Podczas upadku samolot eksplodował. Płonące szczątki maszyny spadły na niezabudowaną część miasta.
To kolejna tragiczna katastrofa lotnicza w Europie w ostatnich tygodniach. Pod koniec sierpnia w Madrycie rozbił się hiszpański samolot. Życie straciły 153 osoby.
Źródło: PAP, Reuters, vesti.ru, IAR
Źródło zdjęcia głównego: aptn