Włoski resort kultury ma poważne kłopoty: karabinierzy ze specjalnej komórki ochrony zabytków sprawdzają dokumenty zakupu drewnianego krucyfiksu, rzekomo autorstwa Michała Anioła. Za kontrowersyjne dzieło ministerstwo zapłaciło 3 miliony 250 tysięcy euro.
Powodem niespodziewanej wizyty karabinierów w resorcie kultury są wątpliwości co do pochodzenia XV-wiecznej rzeźby z drewna lipowego. Ministerstwo kupiło krzyż od antykwariusza z Turynu między innymi na podstawie ekspertyzy, sporządzonej przez obecnego dyrektora Muzeów Watykańskich, byłego ministra kultury Antonio Paolucciego. - To istotne wzbogacenie naszego dziedzictwa - stwierdzili wówczas eksperci resortu.
Problem w tym, że historycy sztuki są innego zdania. - Ta rzeźba jest wyraźnie poniżej standardu Michała Anioła. To jak porównywanie Forda z Ferrari - mówił w maju prof. Tomasso Montanari. - Ona wygląda, jakby pochodziła z seryjnej produkcji jednego z tuzina warsztatów snycerskich tamtych czasów - dodał. Inni zwracali uwagę, że suma ponad 3 milionów euro była, jak mówią, "zbyt wysoka za fałszywego Michała Anioła i za niska za dzieło tego wielkiego rzeźbiarza".
Resort: kontrola tylko rutynowa
W ostatnich miesiącach to zakupione przed rokiem dzieło jako niezwykła rzadkość wystawiono w gmachu parlamentu Włoch, zaprezentowano papieżowi, a teraz pokazywane jest w kolejnych miastach.
Dokumenty zakupu zostały zajęte na wniosek włoskiego odpowiednika Najwyższej Izby Kontroli, sprawdzającej obecnie celowość wyasygnowania tak wielkiej sumy ze skarbu państwa. Wiceminister kultury Francesco Giro uważa mimo wszystko, że kontrola w resorcie ma jedynie charakter "rutynowy".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.firstthings.com