"Zbiory. Nasze jabłka wcale nie są gorsze od zagranicznych!" - napisał na Twitterze premier Rosji Dmitrij Miedwiediew, publikując zdjęcie sadu i zwisających z gałęzi dojrzałych owoców. "Dobrze by było, gdyby jeszcze te jabłka można było znaleźć na półkach w naszych sklepach" - od razu odpowiedzieli mu rosyjscy internauci.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew, znany ze swojego zamiłowania do najnowszych technologii i publikowania zdjęć w portalach społecznościowych, w typowy dla niego sposób odniósł się do rosyjskiego embarga na import owoców i warzyw z państw, które nałożyły sankcje na Rosję - w tym z Polski.
Na Instagramie opublikował zdjęcie rosnących na drzewie jabłek z podpisem "Zbiory. Nasze jabłka wcale nie są gorsze od zagranicznych!". W ciągu dwóch godzin od opublikowania zdjęcie "polubiło" ok. 30 tys. internautów. W komentarzach zgadzali się z rosyjskim premierem, wielu jednak narzekało na rosnące ceny owoców i ich jakość, a nawet to, że ich tam po prostu nie ma.
"Jabłka są kradzione na daczach i sprzedawane na bazarach. W sklepach leżą zgniłe! A te kradzione są drogie" - narzeka internauta o pseudonimie diversimento.
"A ja wolę polskie" - rzuca polityczną uwagę svetik898.
Produkty zakazane
Od 1 sierpnia Moskwa wprowadziła "czasowe ograniczenia wwozu do Rosji z Polski" owoców i warzyw.
Na początku sierpnia Rosja wprowadziła również zakaz importu artykułów rolno-spożywczych i żywności z państw, które nałożyły na nią sankcje w związku z rolą Moskwy w konflikcie ukraińskim, czyli z USA, państw UE, Kandy, Australii i Norwegii. Roczny zakaz dotyczy mięsa, owoców, warzyw, serów, nabiału i innych produktów.
Autor: asz\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter, Instagram