Na wschodzie Bośni i Hercegowiny rozpoczął się w środę trzydniowy marsz upamiętniający 25. rocznicę masakry w Srebrenicy. W tym roku z powodu pandemii COVID-19 zaledwie kilkudziesięciu ocalałych maszeruje wzdłuż drogi, którą uciekli przed oddziałami bośniackich Serbów w 1995 roku.
Zazwyczaj tysiące ludzi z całego świata przyjeżdżają do bośniackiego miasta Nezuk, by wziąć udział w dorocznym marszu szlakiem o długości 100 kilometrów. W tym roku z powodu wykrytych zakażeń w Nezuku marsz rozpoczął się w Crnim Vrhu. W maseczkach na twarzach i machając bośniackimi flagami maszerujący minęli zbiorowe mogiły, w których w ciągu ostatnich 20 lat odnaleziono tysiące ciał ofiar.
Z powodu pandemii obchody zostaną upamiętnione głównie poprzez wystawy i konferencje, a osiem niedawno zidentyfikowanych ofiar zostanie pochowanych na cmentarzu w dzień rocznicy 11 lipca. - Wysyłamy wiadomości do naszych dzieci, by nie zapomniały o wydarzeniach w Srebrenicy - powiedział agencji Reutera uczestnik marszu Salih Mulalić.
- Ten marsz jest smutny, przygnębiający, a bez ludzi jest niezwykły - powiedział ocalały Ramo Kadrić, który był jednym z 15 tys. mężczyzn i chłopców próbujących uciec przed siłami bośniackich Serbów. - Przypomina mi wojnę - dodał. Przed rocznicą masakry prezes ONZ-owskiego trybunału sędzia Carmel Agius, w wywiadzie dla agencji Reutera ocenił, że rząd bośniackich Serbów indoktrynuje dzieci, zaprzeczając ludobójstwu w Srebrenicy oraz rujnując próby pojednania między narodami.
Niezagojone podziały etniczne w Bośni rozdzielają młode pokolenie
Siły bośniackich Serbów pod dowództwem generała Ratko Mladicia zaatakowały Srebrenicę, gdzie około 40 tysięcy Bośniaków (muzułmanów) znalazło schronienie w tak zwanej strefie bezpieczeństwa pod nadzorem ONZ. Gdy miasto wpadło w ręce Serbów 11 lipca 1995 roku, kobiety i dzieci oddzielono, a około 8 tysięcy mężczyzn i chłopców zostało straconych, z czego około 6 tysięcy podczas próby ucieczki przez las. Następnie zostali pochowani w masowych grobach.
Członkowie rządu Republiki Serbskiej wielokrotnie kwestionowali liczbę Bośniaków zabitych w Srebrenicy i oskarżali ONZ-owski trybunał ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii, który zakończył działalność w 2017 roku o antyserbskie nastawienie - przypomina Reuters. Agius jest prezesem Mechanizmu Narodów Zjednoczonych dla Międzynarodowych Trybunałów Karnych (MICT), który przejął jurysdykcję tamtego trybunału. Prezes MICT zwraca uwagę na "ogromny wysiłek władz, by indoktrynować swoje dzieci własną wersją wydarzeń" oraz fakt, że niezagojone podziały etniczne w Bośni rozdzielają młode pokolenie.
Wojna w Bośni i Hercegowinie w latach 1992–1995 pochłonęła około 100 tysięcy ofiar, a kraj została głęboko podzielony na tle etnicznym. Obecnie Bośnia i Hercegowina składa się z dwóch autonomicznych regionów - federacji bośniacko-chorwackiej oraz Republiki Serbskiej, połączonych słabym rządem centralnym. Do tej pory trybunał haski i sądy na Bałkanach skazały w sumie 47 osób na ponad 700 lat więzienia oraz cztery kary dożywocia za zbrodnie w Srebrenicy - podaje portal Balkan Insight.
Źródło: PAP