Ekipom staży pożarnej i wojskowym śmigłowcom, które zrzucały wodę na płonący port w Bejrucie, udało się wieczorem częściowo ugasić ogień. Według wstępnych informacji pożar mogła spowodować instalacja elektryczna lub płonący olej spożywczy. Nikt nie został ranny. Wszystko wydarzyło się ponad miesiąc od tragicznego wybuchu, który doszczętnie zniszczył port w stolicy Libanu, okoliczne zabudowania oraz pozbawił życia 190 osób.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła wojskowe, pożar wybuchł w strefie bezcłowej bejruckiego portu, gdzie gromadzone były zapasy opon i ropy naftowej. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać czarny dym unoszący się nad miastem.
Armia Libanu poinformowała, że na razie nie jest jasne, co doprowadziło do wybuchu ognia na składowisku. Do gaszenia pożaru skierowano śmigłowce wojskowe. Dyrektor libańskiego Czerwonego Krzyża George Kettaneh przekazał wówczas, że nie ma zagrożenia kolejną eksplozją. Jak dodał, w wyniku zajścia nikt nie został ranny, choć u kilku osób stwierdzono problemy z oddychaniem.
"Sprawców należy pociągnąć do odpowiedzialności"
Wieczorem udało się częściowo opanować ogień. Według wstępnych ustaleń śledztwa, które natychmiast zlecił oskarżyciel publiczny, pożar spowodowała naprawiana właśnie instalacja elektryczna albo olej spożywczy, który się zapalił, a ogień przeniósł się na leżące w pobliżu opony.
Jak powiedział z kolei Michel Aoun, prezydent Libanu, przyczyną ogromnego pożaru, który przetoczył się przez już zdewastowany port, mogłyby być "sabotaż, błąd techniczny lub zaniedbanie". - We wszystkich przypadkach przyczyna musi być jak najszybciej znana, a sprawców należy pociągnąć do odpowiedzialności - mówił Aoun.
Wybuch w porcie w Bejrucie
Pożar w porcie w stolicy Libanu wybuchł nieco ponad miesiąc po tragicznej eksplozji 2750 ton saletry amonowej, która mimo wielu ostrzeżeń przez sześć lat była składowana w portowym magazynie. Zginęło 190 osób, a ponad 6 tysięcy zostało rannych.
Niszczycielski wybuch pogorszył i tak skomplikowaną sytuację społeczno-gospodarczą w Libanie. Eksplozja zniszczyła zapasy zboża i całą infrastrukturę w głównym porcie kraju, przez który przechodzi większość sprowadzanych dóbr. Około 300 tysięcy osób zostało bez dachu nad głową.
Wspierany przez szyicki Hezbollah i jego sojuszników rząd premiera Hasana Diaba podał się do dymisji sześć dni po wybuchu.
Kolejny skład saletry
Na początku września libańska armia, nieopodal portu w Bejrucie zlokalizowała składowisko ponad 4 ton saletry amonowej. Jak przekazała państwowa agencja NNA, powołując się na oświadczenie armii, inżynierowie wojskowi "poradzili sobie z problemem".
Azotan amonu, czyli saletra amonowa, to nieorganiczny związek chemiczny z grupy saletr. Jest substancją bezwonną. Wykorzystuje się ją głównie do nawożenia gleby w uprawach rolniczych. Związek ten jest jednak również składnikiem wielu materiałów wybuchowych, ponieważ jej rozkład może skutkować eksplozją.
W przeszłości na świecie doszło do kilku poważnych katastrof, których przyczyną była właśnie saletra amonowa.
Źródło: Reuters, PAP