Kto na Krymie boi się Amerykanów?


Czy otwierając placówkę kulturalną na Krymie, Amerykanie będą chcieli uczynić z ukraińskiego półwyspu swoje centrum wywiadowcze? Zdaniem ok. 300 osób, które protestowały w Symferopolu - tak.

Uczestnicy akcji przyszli przed siedzibę parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu, po czym oblali benzyną i spalili kukłę symbolizującego państwo amerykańskie Wuja Sama. Wykrzykiwali przy tym "precz z amerykańskimi marionetkami", oraz "precz z Juszczenką".

- Otwarcie amerykańskiego przedstawicielstwa na Krymie stanie się czynnikiem destabilizującym sytuację na półwyspie na co najmniej kilka następnych lat - oświadczył cytowany przez ukraińskie media jeden z organizatorów protestu, Ołeh Rodiwiłow.

Nad nim i resztą tłumu powiewały flagi ugrupowań prorosyjskich - Partii Regionów Ukrainy, Komunistycznej Partii Ukrainy i Rosyjskiego Bloku, oraz flagi państwowe Federacji Rosyjskiej.

Centrum wywiadowcze w bibliotece

Zgromadzeni zaapelowali do krymskiego parlamentu,

Chodzi o to, by pod dyplomatycznym "dachem" utworzyć amerykańskie centrum wywiadowcze, które będzie działało przeciwko Flocie Czarnomorskiej, przeciwko rosyjskim siłom na Krymie rezolucja uczestników wiecu

W grudniu ubiegłego roku Ukraina podpisała z USA umowę o strategicznym partnerstwie. Przedstawiciele amerykańskich władz mówili wówczas o planach uruchomienia na Krymie swego przedstawicielstwa, które pełniłoby rolę centrum kulturalnego. Zastrzegali jednocześnie, że ich zamiary nie są wymierzone przeciwko rosyjskim interesom na półwyspie.

Źródło: PAP