Rosyjskie siły rozpoczęły operację wojskową w Inguszetii - najbiedniejszej i najbardziej - obok Czeczenii - niespokojnej republice. To odpowiedź na wcześniejszy atak rebeliantów, którzy mieli ostrzelać z granatników przeciwpancernych i broni automatycznej konwój rosyjski. Rebelianci mówią o kilkudziesięciu zabitych żołnierzach, ale rosyjskie władze tego nie potwierdzają.
Według kontrolowanych przez rząd agencji prasowych, w wyniku starcia śmierć poniosło dwóch rosyjskich żołnierzy, a pięciu zostało rannych. Opozycyjny portal Ingushetia.org, twierdzi jednak, że zginęło około 40 wojskowych. Jeżeli te ostatnie dane potwierdzą się, będzie to najbardziej dramatyczny atak na tym małym terytorium, sąsiadującym z Czeczenią.
- Żołnierze nie mieli nawet możliwości obrony, ponieważ kilkanaście granatników przeciwpancernych uderzyło w ich ciężarówki - donosiło agencji Retuers źródło, dodając, że w konwoju znajdowały się trzy opancerzone transportery i dwie ciężarówki. - Zginęli wszyscy prócz dwóch żołnierzy.
Do ataku miało dojść w wiosce Muchiczi, ok. 25 km na wschód od stolicy Magas.
Inguszetia sąsiaduje z Czeczenią, gdzie od 1994 roku separatyści stoczyli z wojskami rosyjskimi dwie wojny. Część czeczeńskich separatystów przemieszcza się w głąb Inguszetii, aby wesprzeć lokalnych bojowników.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 archiwum