Większości Polaków krewetka kojarzy się z przysmakiem. Dla innych ten mały skorupiak może jednak oznaczać niemal zbawienie i nadzieję na lepsze życie. Tak właśnie jest w Bangladeszu, gdzie przy wsparciu małych organizacji pozarządowych przymierający głodem rolnicy z upraw ryżu dramatycznie odmienili swój los na lepszy.
Dla uprawiających ryż rolników z Bangladeszu życie nie jest łatwe. Przez sześć miesięcy w roku wezbrane monsunowymi opadami rzeki zalewają pola i uniemożliwiają kultywację zboża. W tym czasie rodziny muszą żyć dzięki zgromadzonym zapasom, których zazwyczaj jednak nie starcza.
Rolnik Raj Mia mówi, że jego żona i piątka dzieci przez pół roku musiały cierpieć głód. - Musieliśmy chwytać się wszelkiej sposobności dorobienia, jak niskopłatna praca najemna albo hodowanie i łapanie tanich ryb - mówi 48-letni mężczyzna, mieszkający w małej wiosce Putia, leżącej 60 kilometrów od stolicy Bangladeszu, Dhakki. Podobnie żyją miliony innych mieszkańców Bangladeszu, który należy do najbiedniejszych krajów na świecie.
Krewetki zwiastunem nadziei
Jednak rok temu życie rodziny Raj Mia i wielu innych z jego wioski dramatycznie odmieniło się na lepsze, dzięki małym skorupiakom. Do Putii zawitał przedstawiciel organizacji Centre for Community Development Assistance, który przedstawił rolnikom plan rozwoju hodowli krewetek i zaoferował małe pożyczki oraz szkolenia potrzebne do rozkręcenia biznesu.
Zdesperowani rolnicy z chęcią podchwycili propozycję, co okazało się być jedną z najlepszych decyzji ich życia. Rok później około 250 rodzin żyje przez sześć miesięcy z uprawy ryżu, gdy wody rzek opadają, a kolejne pół roku z hodowli krewetek na zalanych polach ryżowych.
- To odmieniło nasze życie. Teraz możemy posłać nasze dzieci do szkoły - mówi Raj Mia. - Zarobiliśmy w tym roku 80 tysięcy taka (1038 dolarów) - dodaje jego żona, Fatuma. Jak wyjaśniają, wcześniej zarabiali sześć razy mniej.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu