Awionetka rozbiła się w niedzielę w mieście Bayonne niedaleko Manhattanu. Maszyna spadła tuż przy domach mieszkalnych niszcząc kilka zaparkowanych przed nimi samochodów. Obrażenia odniósł tylko pilot, który został wyciągnięty z rozbitej kabiny - jego stan jest stabilny.
Awionetka spadła pomiędzy domami w gęsto zaludnionym portowym mieście Bayonne w stanie New Jersey (położonym kilka kilometrów od Manhattanu).
Pilot przed katastrofą najpierw zgłaszał problemy techniczne, a następnie - na wysokości Statuy Wolności - wysłał sygnał SOS. Spadając zahaczył o linię wysokiego napięcia, po czym rozbił się niszcząc kilka samochodów i uszkadzając elewacje domów.
56-letni mężczyzna został wyciągnięty z rozbitej maszyny. Był przytomny, a po przewiezieniu do szpitala poinformowano, że jego stan jest stabilny. Nikt inny nie został ranny.
"Strefa wojenna" na ulicy
Jak informował agencję Reutera jeden z mieszkańców w okolicy miejsca katastrofy, "to było jak trzęsienie ziemi, jakby eksplodowała bomba". - To było tak głośne, że wszyscy byli w szoku i zaczęli krzyczeć. Wybiegliśmy na zewnątrz, a tam (wyglądało jak - red.) strefa wojenna - dodał.
Trwa ustalanie przyczyn katastrofy. Jak zdążono ustalić, rozbita maszyna należała do szkoły lotniczej z Nowego Jorku.
Autor: mm/sk / Źródło: ENEX, Reuters, nj.com