Wszystko wskazuje na to, że byłemu premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu uda się stworzyć nowy rząd. We wtorek zgodę na wejście do koalicji z jego Likudem wyraziła Partia Pracy (Awoda) dawnego ministra obrony Ehuda Baraka.
Oznacza to, że Netanjahu dysponuje w tej chwili większością 66 deputowanych w 120-osobowym parlamencie.
680 za koalicją
Za wejściem do koalicji w Likudem głosowało 680 delegatów Komitetu Centralnego Partii Pracy, przeciwko było 507. - Będziemy przeciwwagą, która zagwarantuje, że nie będziemy mieli wąskiego prawicowego rządu - zapowiedział Barak, który według mediów zachowa tekę ministra obrony. - Nie boję się Netanjahu, nie będę niczyim listkiem figowym - dodał nawiązując do obaw mediów, że nie będzie wystarczającą przeciwwagą dla prawicowego Likudu.
Według negocjatora Partii Pracy, nowa koalicja będzie respektować wszystkie międzynarodowe porozumienia zawarte przez rząd Ehuda Olmerta. Najważniejsze z nich to zgoda na powstanie niepodległego państwa palestyńskiego.
Koalicje, koalicje...
W nocy z niedzieli na poniedziałek Netanjahu zawarł koalicję z Sefardyjską Partią Strażników Tory (Szas). Jak donosił wówczas dziennik "Haarec", lider Likudu oddał cztery teki ministerialne, a wśród nich resort spraw wewnętrznych, ministerstwo infrastruktury narodowej oraz ministerstwo religii. Wcześniej porozumienie koalicyjne udało się zawrzeć Likudowi ze skrajnie prawicowym ugrupowaniem Nasz Dom Izrael (Israel Beiteinu).
Mimo tych dwóch porozumień, Likud miał tylko 53 mandaty w 120-osobowym Knesecie. Izraelska Partia Pracy w lutowych wyborach parlamentarnych zdobyła 13 mandatów. Daje to więc nowej koalicji większość.
Źródło: bbc.co.uk, PAP