Eksperci z dziedziny prawa złożyli w środę wyjaśnienia przed komisją sprawiedliwości Izby Reprezentantów w związku ze sprawą domniemanego nadużycia władzy przez Donalda Trumpa. Między innymi na podstawie ich opinii zdominowana przez demokratów komisja może sformułować tak zwane artykuły impeachmentu prezydenta. Eksperci nie byli jednak zgodni w swoich opiniach.
Przed komisją stanęło w środę czworo profesorów prawa. Troje z nich zostało wezwanych przez demokratów, a jeden przez republikanów. Prawo do bycia obecnym podczas przesłuchań w komisji przyznano Białemu Domowi i jego prawnikom. Ci jednak już wcześniej deklarowali, że nie stawią się w środę w Kongresie.
Profesorowie wezwani przez demokratów jednomyślnie stwierdzili, że Trump "nadużył władzy" w sposób uzasadniający impeachment. Podkreślali, że prezydent nie może stać ponad prawem.
Odrębne zdanie przedstawił prof. Jonathan Turley z George Washington University. Jego zdaniem postawienie prezydenta w stan oskarżenia ustanowiłby "niebezpieczny precedens", a impeachment jest przedwczesny. W swoim oświadczeniu podkreślił on, że nie jest zwolennikiem prezydenta, a afera ukraińska wymaga śledztwa.
Republikanie chcą przesłuchania swoich świadków
Przewodniczący komisji sprawiedliwości Jerrold Nadler określił środowe przesłuchanie jako możliwość "dyskusji nad konstytucjonalnymi ramami, za pomocą których Izba Reprezentantów może analizować dowody zebrane w prowadzonym obecnie śledztwie".
Podczas przesłuchania po raz kolejny uwidoczniły się różnice między demokratami i republikanami w interpretacji politycznych działań Trumpa i samego przebiegu śledztwa w sprawie jego ewentualnego impeachmentu.
Już na początku dnia przesłuchań republikanie próbowali przeforsować projekt przesłuchań świadków wzywanych przez tę partię. - Składam prośbę o zorganizowanie dnia przesłuchań mniejszości (republikańskiej - red.) w tej sprawie, (...) i proszę o ustalenie tej daty przed głosowaniem komisji nad wszelkimi artykułami dotyczącymi impeachmentu - argumentował republikanin Jim Sensenbrenner.
Republikanie chcą też doprowadzić do złożenia zeznań przez anonimowego sygnalistę, który ujawnił aferę ukraińską.
"Prezydent Trump mile widział zagraniczną interwencję w wybory"
Postępowanie Trumpa wobec Kijowa krytykował Nadler. - Prezydent Trump mile widział zagraniczną interwencję w wybory w 2016 roku. Domagał się takiej ingerencji w wyborach w 2020 roku. W obu przypadkach został przyłapany. I w obu przypadkach zrobił wszystko, co w jego mocy, by uniemożliwić Amerykanom dowiedzenie się prawdy o swoim postępowaniu - powiedział.
Ostrzegł, że jeżeli nie podejmie się kroków, które ukrócą takie postępowanie prezydenta, to "Trump prawie na pewno spróbuje zainicjować ingerencję w wybory dla jego osobistej, politycznej korzyści".
Demokraci chcą impeachmentu Trumpa
Komisja sprawiedliwości posiłkuje się raportem komisji wywiadu niższej izby parlamentu USA. Głosi on, że dochodzenie w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta USA "ujawniło trwające miesiącami starania" Trumpa, by "użyć mocy swojego urzędu" do zabiegania o "zagraniczną ingerencję" dla jego własnej korzyści w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
Dokument zarzuca Trumpowi, że uzależniał pomoc wojskową dla Ukrainy od publicznego ogłoszenia przez władze w Kijowie dwóch śledztw, które miały być korzystne dla jego wyborczej kampanii. Prezydent USA miał też - według dokumentu - utrudniać śledztwo Izby Reprezentantów oraz instruować świadków i agencje rządowe, by ignorowały wezwania pod rygorem kary do złożenia dokumentów i zeznań.
To właśnie komisja sprawiedliwości ewentualnie zadecyduje o tym, czy i jakie zarzuty postawić Trumpowi. Media oczekują w niej ostrych politycznych sporów między demokratami i republikanami. Reprezentująca pierwszą z tych partii przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi zastrzegła jednak, że demokraci "nie podjęli jeszcze decyzji" w sprawie impeachmentu.
Aby postawić prezydenta przed sądem Kongresu zarzuty opracowane i przyjęte przez komisję sprawiedliwości muszą zostać przyjęte zwykłą większością głosów całej Izby Reprezentantów.
Oczekuje się, że może do niego dojść jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Rozmowa z Zełenskim i "polowanie na czarownice"
Biały Dom ogłosił we wtorek, że raport komisji wywiadu nie zawiera "żadnych dowodów" świadczących przeciwko Trumpowi. Wcześniej, w poniedziałek, raport na temat dochodzenia opublikowali republikanie. Ich zdaniem w trakcie śledztwa Izby Reprezentantów nie udowodniono, że w postępowaniu Trumpa wobec Kijowa było coś nagannego.
Prowadzone w Izbie Reprezentantów śledztwo ma ustalić, czy istnieją podstawy do odsunięcia prezydenta od władzy.
Ma ono wykazać, czy prezydent nadużył władzy, złamał przepisy prawa wyborczego, utrudniał działanie wymiaru sprawiedliwości, bądź też postąpił niewłaściwie, narażając bezpieczeństwo narodowe USA w relacjach z Kijowem, w których - według sygnalisty z CIA oraz kilku przesłuchanych świadków - miał naciskać na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, by uruchomił dwa śledztwa na Ukrainie wymierzone w jego politycznych rywali z Partii Demokratycznej.
Trump uważa, że jego lipcowa rozmowa telefoniczna z Zełenskim była "perfekcyjna", a śledztwo demokratów uznaje za motywowane politycznie "polowanie na czarownice".
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP