W najbliższych dniach udam się do Libanu. Po rozmowie z prezydentem Michelem Aounem wypowiem się na temat kryzysu politycznego w kraju - zapowiedział w sobotę w Paryżu premier Libanu. Saad Hariri na początku listopada nieoczekiwanie zrezygnował z urzędu.
Premier Libanu Saad Hariri przyleciał do Paryża z Arabii Saudyjskiej w sobotę o godzinie 7 rano. Głównym tematem rozmów miał być kryzys polityczny spowodowany niespodziewaną dymisją premiera Libanu oraz sposoby jego rozwiązania.
Macron okazał "niezawodną przyjaźń"
- Jeśli chodzi o sytuację polityczną w Libanie, to w nadchodzących dniach udam się do Bejrutu, wezmę udział w obchodach święta niepodległości i tam ogłoszę swoje stanowisko w tych sprawach po spotkaniu z prezydentem Aounem - powiedział Hariri po spotkaniu z prezydentem Francji.
- Wiedzą państwo, że ogłosiłem swoją rezygnację. W Libanie będziemy o tej sprawie rozmawiać - dodał.
Była to pierwsza publiczna wypowiedź Haririego od przybycia w sobotę rano do Paryża. Hariri w towarzystwie rodziny spotkał się tego dnia z Macronem, który zaprosił libańskiego polityka do Paryża, by zdementować pogłoski, jakoby Hariri był przetrzymywany wbrew swej woli w Arabii Saudyjskiej. Ma to być także próba wyjścia z politycznego kryzysu, w jakim znalazł się Liban po niespodziewanej rezygnacji Haririego.
- (Prezydent Macron) okazał niezawodną przyjaźń i nigdy mu tego nie zapomnę - podkreślił Hariri. Odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Prezydent Macron osobiście zaprosił do Francji Haririego z rodziną, zaznaczając, że nie jest to oferta azylu politycznego, a "gest przyjaźni". Francuski prezydent dodał również, że oczekuje, iż premier Libanu wróci do Bejrutu - jak to ujął - "w nadchodzących dniach czy tygodniach".
Hariri wróci do kraju
Agencja Reutera podała w sobotę, powołując się na źródło w Pałacu Elizejskim, że Francja rozważa, czy zostać gospodarzem spotkania Międzynarodowej Grupy Wsparcia Libanu, poświęconego obecnej sytuacji w tym kraju. Według tego źródła na razie nie zdecydowano, czy takie spotkanie miałoby dojść do skutku ani czy miałoby się odbyć na szczeblu ministerialnym.
W skład Międzynarodowej Grupy Wsparcia Libanu wchodzi m.in. pięć państw stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ: Wielka Brytania, Chiny, Francja, Rosja i Stany Zjednoczone oraz Niemcy.
Wcześniej w sobotę prezydent Libanu Michel Aoun powiadomił, że Hariri powiedział mu w rozmowie telefonicznej, że będzie w Libanie w środę, na obchodach Dnia Niepodległości.
Według państwowej libańskiej Narodowej Agencji Informacyjnej premier Libanu zadzwonił do prezydenta po przybyciu do Paryża.
Okab Sakr, deputowany Ruchu Przyszłości, ugrupowania Haririego, zapowiedział, że po wizycie we Francji premier odbędzie "krótką wizytę po krajach arabskich", a następnie uda się do Bejrutu. Jak informuje AP, zwykle w obchodach Dnia Niepodległości w Libanie biorą udział prezydent, premier i przewodniczący parlamentu.
Niespodziewana dymisja
4 listopada Hariri w przemówieniu transmitowanym ze stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadu, niespodziewanie ogłosił swoją dymisję. Oskarżył współrządzący w Libanie szyicki Hezbollah i wspierający go Iran o sianie chaosu w regionie. Oświadczył również, że obawia się o własne życie. Prezydent Libanu Michel Aoun odmówił przyjęcia rezygnacji premiera. Podkreślił, że rozważy ją dopiero, gdy wróci on do kraju i wyjaśni powody swej decyzji.
Liban podzielony jest na obóz lojalny wobec Arabii Saudyjskiej, kierowany dotąd przez Haririego, i blok wierny Iranowi, reprezentowany przez Hezbollah. Nagła rezygnacja Haririego, najprawdopodobniej wymuszona przez Rijad, jest interpretowana jako element rozgrywki w walce o wpływy w regionie, jaką Saudowie toczą z Iranem i popieranym przez niego Hezbollahem.
Autor: momo,mm\mtom,rzw / Źródło: PAP