Armenia mówi o jednym zestrzelonym samolocie. Azerbejdżan: były dwa, rozbiły się o górę

Źródło:
PAP

Azerbejdżan oskarża władze Armenii o kłamstwo, jakoby jeden z jej samolotów został zestrzelony przez siły tureckie. Środa jest czwartym dniem starć między siłami Armenii i Azerbejdżanu o Górski Karabach.

Rząd Armenii umieścił na swojej stronie internetowej zdjęcie szczątków samolotu, twierdząc, że Su-25 został zestrzelony poprzedniego dnia przez turecki myśliwiec F-16. "Armeński samolot Su-25 został zestrzelony przez turecki F-16, nadlatujący z terytorium Azerbejdżanu" - napisała rzecznik armeńskiego ministerstwa obrony Szuszan Stepanian i dodała, że pilot samolotu "zginął jak bohater". Zarówno Turcja jak i Azerbejdżan zaprzeczyły temu, że armeński samolot został zestrzelony. Baku utrzymuje dodatkowo, że Erywań stracił dwie maszyny. - Obydwa samoloty rozbiły się w górach i eksplodowały. To pokazuje, że armeńskie dowództwo wojskowe nie dostarcza dokładnych informacji swoim obywatelom i opinii publicznej - oświadczył Hikman Hadżijew, doradca prezydenta Azerbejdżanu, Ilhama Alijewa.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Walki w Górskim Karabachu. "Mówienie o szczycie Armenia-Azerbejdżan-Rosja jest niewłaściwe"

Środa jest czwartym dniem starć między siłami Armenii i Azerbejdżanu o Górski Karabach, kontrolowane przez Ormian separatystyczne terytorium w Azerbejdżanie.

Premier Armenii Nikol Paszynian tego dnia odniósł się do pomysłu rozmów z Azerbejdżanem pod egidą Rosji i ocenił go jako "przedwczesny". - Mówienie o szczycie Armenia-Azerbejdżan-Rosja w sytuacji, gdy toczą się intensywne walki, jest niewłaściwe - powiedział rosyjskim mediom. Jak ocenił, "do negocjacji konieczna jest odpowiednia atmosfera i warunki". Dodał przy tym, że Armenia i Karabach nie mogą dążyć do rozwiązania konfliktu "ze szkodą dla swych interesów narodowych i ich bezpieczeństwa".

We wtorek premier Armenii potępił działania Azerbejdżanu i Turcji w Górskim Karabachu. Według niego w Nachiczewanie na południu Azerbejdżanu są już tureckie wojska, co wyklucza podjęcie negocjacji z władzami w Baku. Informacjom o obecności tureckich wojsk na terenie Azerbejdżanu zaprzeczył prezydent Ilham Alijew.

Bezpośrednia interwencja militarna Turcji oznaczałaby punkt zwrotny, a otwarta wojna między Armenią i Azerbejdżanem groziłaby destabilizacją Kaukazu Południowego i wciągnięciem do niego mocarstw regionalnych, przede wszystkim Turcji i Rosji. Moskwa, która - jak pisze AFP - podaje się za regionalnego arbitra, wezwała do zakończenia działań wojennych, podobnie jak stolice zachodnie.

Od niedzieli siły Górskiego Karabachu, wspierane politycznie, militarnie i ekonomicznie przez Armenię oraz siły Azerbejdżanu, ścierają się w najbardziej śmiercionośnych walkach od 2016 roku. Do tej pory zginęło w nich łącznie co najmniej 100 osób. Dotychczasowe informacje obu stron na temat zabitych i rannych w konflikcie są rozbieżne.

Autorka/Autor:akw\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: