Brytyjskie służby wywiadowcze uznały za "nonsens" zarzuty, jakoby podsłuchiwały w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa. Biały Dom zapewnia, że rzecznik prezydenta "nie będzie powtarzał" takich zarzutów.
W trakcie czwartkowej konferencji prasowej w Białym Domu rzecznik prezydenta Trumpa Sean Spicer powołał się na informację komentatora Fox News Andrew Napolitano, który - w oparciu o trzy anonimowe źródła - zarzucił brytyjskiej agencji wywiadowczej GCHQ zainstalowanie na prośbę byłego prezydenta Baracka Obamy podsłuchów w Trump Tower i szpiegowanie ówczesnego kandydata Partii Republikańskiej przy wykorzystaniu amerykańskich systemów bezpieczeństwa. Słowa Spicera wywołały reakcję unikającego zwyczajowo wystąpień publicznych GCHQ, która w oświadczeniu prasowym oceniła, że zarzuty są "absolutnie kuriozalne" i "powinny być zignorowane". Rzecznik premier Theresy May podkreślił z kolei w piątek, że Downing Street podjęło dyplomatyczną interwencję i - przez brytyjskiego ambasadora w Waszyngtonie - uzyskało zapewnienie ze strony amerykańskich władz, że Spicer nie powtórzy swojej wypowiedzi w przyszłości. - Nie chcę wchodzić w szczegóły prywatnych rozmów, ale jasno powiedzieliśmy, że ta opinia jest kuriozalna - powiedział rzecznik. Jak dodał, członkowie tzw. porozumienia wywiadowczego Pięciu Oczu - w którego skład wchodzi Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Australia, Nowa Zelandia i Kanada - nie mają możliwości używania swoich wzajemnych systemów, co wyklucza nawet techniczną możliwość przeprowadzenia manewru, o który oskarżono Brytyjczyków.
"To głupie i niebezpieczne"
Słowa Spicera skrytykował także sir Malcolm Rifkind, były konserwatywny minister spraw zagranicznych w rządzie Margaret Thatcher i były szef komisji ds. wywiadu i bezpieczeństwa, który zażądał, aby Biały Dom nie tylko wycofał zarzuty, ale też wystosował oficjalne przeprosiny.
- To głupie i niebezpieczne. Prezydent Trump powinien w większym stopniu kontrolować nie tylko swojego rzecznika prasowego, ale też zachowania w Białym Domu, które pozwalają Spicerowi w ogóle wystosować tak głupie zarzuty - zaznaczył w rozmowie z BBC Radio 4. Z kolei Tim Farron, lider opozycyjnych Liberalnych Demokratów, nazwał całą sytuację "zawstydzającą" i "psującą relacje brytyjsko-amerykańskie".
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP