Pracujący dla telewizji Biełsat dziennikarz Iwan Szulha został skazany na 10 dni aresztu. - Odpowiadał z paragrafu za drobne chuligaństwo - poinformował Jakub Biernat z telewizji Biełsat.
Wyrok taki w czwartek wydał sąd w Mińsku. Początkowo w sali sądowej w charakterze świadków byli tylko milicjanci. Niezależni dziennikarze zostali tam wpuszczeni po złożeniu odwołania, po około godzinnym oczekiwaniu.
"Mogło skończyć się gorzej"
- Jak na to, co mogło się stać, to nie stało się najgorzej - wyznała w czwartek dyrektor Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy. Choć - jak dodała - "paradoksem białoruskiej sytuacji jest to, że cieszymy się, iż niewinny człowiek poszedł do więzienia na 10 dni".
Romaszewska-Guzy dodała, że sprawą zatrzymanego dziennikarza zajęli się polscy europarlamentarzyści. Konrad Szymański (PiS) i szef delegacji PE ds. Białorusi Jacek Protasiewicz (PO) zapowiadają w tej sprawie interwencję u szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Dziennikarz Biełsatu zatrzymany
Iwan Szulha został zatrzymany w środę po południu po wyjściu z mieszkania wynajmowanego przez przedstawiciela Biełsatu w Mińsku. Przed zatrzymaniem zdążył jeszcze ostrzec współpracowników, by nie otwierali drzwi.
Jako powód akcji milicjanci podali skargi sąsiadów na rzekome spożywanie alkoholu w tym mieszkaniu. - Milicjanci twierdzili, że Szulha obrażał ich, a jednego funkcjonariusza miał uderzyć i zerwać mu milicyjną odznakę - dodał Biernat.
Do czasu rozprawy Szulha był przetrzymywany w areszcie śledczym w Mińsku. W razie oskarżenia na podstawie kodeksu karnego dziennikarzowi groziło nawet do czterech lat więzienia.
Biełsat TV, finansowana przez rząd polski telewizja przygotowywana przez Białorusinów dla Białorusinów, powstała w 2007 roku. Ma przełamać monopol informacyjny mediów związanych z władzą prezydenta Alaksandra Łukaszenki, a także wspierać kulturę białoruską i tamtejszą świadomość narodową.
Źródło: PAP, lex.pl