Nowojorski sąd zgodził się na zwolnienie Dominique'a Strauss-Kahna z aresztu za kaucją. Decyzja została podjęta po przerwie w przesłuchaniu. Wcześniej w sądzie prokuratorzy sprzeciwiali się zwolnieniu DSK za kaucją argumentując, że jest to "bezsens".
Strauss-Kahn będzie przebywał w areszcie domowym przy zastosowaniu nadzoru elektronicznego. 24 godziny na dobę będzie w jego pobliżu przebywał uzbrojony strażnik - na koszt oskarżonego. Kaucję wyznaczono na milion dolarów. Strauss-Kahn musi też wykupić polisę ubezpieczeniową opiewającą na 5 mln dolarów odszkodowania w razie ucieczki.
"Kaucja to bezsens"
Podczas przesłuchania prokuratorzy sprzeciwiali się kaucji i powiedzieli sędziemu Michaelowi Obusowi, że "żadna kaucja nie będzie wystarczająca, aby mieć gwarancję powrotu oskarżonego do sądu". Obrona zaproponowała ponownie kaucję w wysokości jednego miliona dolarów, co prokuratorzy uznali za "bezsens" i dodali, że istnieje ryzyko ucieczki DSK.
Prokuratorzy zapowiedzieli, że akt oskarżenia Strauss-Kahna będzie ogłoszony po przesłuchaniu w sądzie.
Grozi mu 25 lat więzienia
Obrona DSK odrzuciła zarzuty próby gwałtu na pokojówce w nowojorskim hotelu, dopuszczenia się wobec niej aktów lubieżnych oraz próby bezprawnego uwięzienia.
Jeśli Strauss-Kahn zostanie uznany za winnego, grozi mu kara do 25 lat więzienia.
Usłyszał zarzuty
62-letni Strauss-Kahn został zatrzymany na w nocy z soboty na niedzielę czasu lokalnego, na około 10 minut przed startem, gdy był już na pokładzie samolotu Air France na lotnisku JFK. Usłyszał on zarzuty usiłowania gwałtu, napaści seksualnej i bezprawnego uwięzienia pokojówki hotelowej.
Strauss-Kahn podał się w czwartek rano do dymisji z funkcji dyrektora generalnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Źródło: PAP