Szef niezależnej komisji śledczej badającej doniesienia o zbrodniach wojennych w Syrii oświadczył, że obecność "setek radykalnych islamistów" z zagranicy grozi "radykalizacją" syryjskiego konfliktu.
Brazylijski profesor Paulo Sergio Pinheiro powiedział na konferencji prasowej, że komisja obawia się, iż ci cudzoziemscy bojownicy i radykalni dżihadyści mają własne radykalne programy i nie walczą o demokrację i wolność.
- Ich obecność może się przyczynić do radykalizacji tego konfliktu - ostrzegł Pinheiro. Ujawnił, powołując się na 1100 rozmów, przeprowadzonych przez komisję, że owi cudzoziemscy bojownicy pochodzą z 11 krajów, ale przyznał, że nie dysponuje konkretnymi liczbami. Pinheiro mówił też o "dramatycznej eskalacji łamania praw człowieka" przez obie strony konfliktu syryjskiego w ostatnich miesiącach, przy czym zastrzegł, że reżim prezydenta Baszara el-Asada dopuszcza się tego na większą skalę niż walczący o jego obalenie opozycja. Mandat komisji, powołanej przez Radę Praw Człowieka ONZ, przedłużono ostatnio do marca 2013 roku.
Opozycja chce rozejmu, ale...
Tymczasem zrzeszająca opozycję Narodowa Rada Syryjska oświadczyła we wtorek, że będzie przestrzegać rozejmu z okazji muzułmańskiego święta pod koniec października - ale tylko pod warunkiem, że najpierw uczyni to reżim.
Wcześniej syryjski MSZ poinformował, że jest gotów rozważyć propozycję rozejmu w czasie święta Id al-Adha, obchodzonego w tym roku od 26 do 28 października; propozycję taką przedstawił obu stronom konfliktu międzynarodowy wysłannik do Syrii Lakhdar Brahimi.
- Z zadowoleniem przyjmujemy każdą formę powstrzymania zabójstw, ale sądzimy, że apel ten powinien w pierwszym rzędzie być kierowany do syryjskiego reżimu, który nie przestaje ostrzeliwać miast - oświadczył szef Rady Abdel Basset Sida.
Damaszek chce wiedzieć, co wie Brahimi
Rzecznik syryjskiego resortu spraw zagranicznych Dżihad Makdissi podkreślił wcześniej, że warunkiem rozejmu jest przestrzeganie go także przez rebeliantów i ich zagranicznych sprzymierzeńców.
Jak oświadczył, strona syryjska chce się dowiedzieć, "jakie jest stanowisko innych wpływowych krajów, z których przedstawicielami (Brahimi) rozmawiał w czasie swej podróży w regionie". - Czy będą one naciskać na zbrojne ugrupowania, którym udzielają schronienia, które finansują i zbroją, aby przestrzegały rozejmu - pytał syryjski minister w rozmowie z agencją AFP.
Reżim w Damaszku nazywa rebeliantów terrorystami i oskarża zagranicę o ich wspieranie.
Wizyta w regionie
Od ubiegłego tygodnia Brahimi odwiedza różne kraje regionu, usiłując znaleźć rozwiązanie trwającego od marca 2011 roku krwawego konfliktu w Syrii. Po wizycie w Arabii Saudyjskiej, bardzo krytycznej w stosunku do reżimu w Damaszku, odwiedził Turcję, której stosunki z Syrią są obecnie wyjątkowo napięte. Kilka dni temu odwiedził również Teheran, który jest jednym z sojuszników prezydenta Baszara el-Asada, i właśnie w czasie tej wizyty "apelował do irańskich władz o pomoc we wprowadzeniu rozejmu w Syrii w czasie Id al-Adha (Święta Ofiar), jednego z najważniejszych świąt dla muzułmanów na całym świecie".
We wtorek Brahimi przebywał z wizytą w Kairze.
Będzie wspólne przywództwo?
Tego samego dnia źródła w podzielonej syryjskiej opozycji poinformowały o porozumieniu w sprawie ustanowienia wspólnego przywództwa, tak by łatwiej było nadzorować ich walkę zmierzającą do obalenia reżimu Asada.
Rebelianci mają nadzieję, że decyzja, podjęta pod wpływem narastającej presji zachodnich sprzymierzeńców, pozwoli przekonać ich, iż są wiarygodni i jako skoordynowane siły mogą być wsparci dostawami bardziej zaawansowanej broni.
Źródła, na które powołuje się agencja Reutera, poinformowały, że na zjednoczenie sił rebeliantów najbardziej naciskały Katar i Turcja. Porozumienie ma być formalnie ogłoszone jeszcze w tym miesiącu.
Wielu z rozproszonych uzbrojonych przeciwników Asada walczy teoretycznie pod sztandarem Wolnej Armii Syryjskiej, ale w praktyce działają oni niezależnie, a w dodatku często dochodzi między nimi do rywalizacji.
Według syryjskiej opozycji w konflikcie w Syrii zginęło już 30 tys. ludzi. Uchodźcy uciekają do sąsiadujących krajów: Turcji, Jordanii i Libanu.
Autor: mtom / Źródło: PAP