Według rosyjskich mediów, proces oficera rosyjskiej armii mjr Siergieja Jureniji oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Polski, to dalszy ciąg głośnej sprawy polskich szpiegów na Białorusi.
- Nie mogę potwierdzić tych doniesień, bo sąd tego jeszcze nie stwierdził. Jest to wersja śledztwa - podkreślił rzecznik Okręgowego Sądu Wojskowego w Moskwie Aleksander Minczanowski.
Białoruski Sąd Najwyższy w piątek uznał czterech białoruskich oficerów za winnych szpiegostwa na rzecz Polski i skazał ich na kary od 7 do 12 lat pozbawienia wolności. Oficer rosyjskich sił zbrojnych, który sam zgłosił się w związku z tą sprawą do FSB Rosji, występował w białoruskim sądzie jako świadek.
Media podejrzewają, że jest to właśnie Jurenija, oficer jednej z jednostek Moskiewskiego Okręgu Wojskowego, który został, według rzecznika sądu, zwerbowany przez polskie służby specjalne w 2005 r. i pracował dla nich do następnego roku.
- Oskarżony zebrał i dostarczył polskim służbom specjalnym informacje o dyslokacji, podporządkowaniu i uzbrojeniu szeregu jednostek wojskowych i związków taktycznych Moskiewskiego Okręgu Wojskowego - oświadczył Minczanowski. W opinii ekspertów, informacje przekazywane przez Jureniję były autentyczne i stanowiły tajemnicę państwową.
Minczanowski podał też, że oskarżony oficer "na zlecenie zagranicznej służby specjalnej podjął konkretne kroki, zmierzające do przeniknięcia do aparatu kadrowego FSB Rosji".
Rzecznik poinformował również, że Jurenija w trakcie śledztwa przyznał się do winy oraz że jego proces będzie się toczyć bez udziału mediów i publiczności. Dodał, że w razie udowodnienia winy oskarżonemu grozi od 12 do 20 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24