Formalni przywódcy tzw. republik ludowych Igor Płotnickij i Aleksandr Zacharczenko rozpoczęli czystkę na kontrolowanych przez siebie terenach. Wykorzystując ciszę na froncie, chcą się pozbyć konkurentów i zaostrzyć kontrolę nad dochodami z przemysłu wydobywczego Donbasu.
Pierwszymi ofiarami nowego reżimu stali się komendanci polowi, którzy nie chcieli dzielić się dochodami choćby z handlu węglem czy kradzionymi maszynami z fabryk i zrabowanymi samochodami.
Tzw. prokuratura generalna "Ługańskiej Republiki Ludowej" wszczęła właśnie szereg spraw karnych przeciwko zatrzymanemu Siergiejowi Kosogorowi, jednemu z "kozackich atamanów".
Będzie wyprawa na Swierdłowsk?
- To faktycznie oficjalny krok ku fizycznemu unicestwieniu szefa zgrupowania, które nie podporządkowało się Płotnickiemu. To taka sytuacja, gdy jeden bandyta zabija drugiego, powołując się przy tym na literę prawa. Drugi w kolejce jest polowy komendant z ksywką "Rim". Nazywa się Gajdej. Kontroluje Swierdłowsk i tereny koło granicy z Rosją. Chodzi o to, że w "ŁRL" zaczyna się czystka w celu utworzenia struktury rządów ściśle podporządkowanej Płotnickiemu - mówi Dmitrij Sniegiriew, lider ruchu Prawa Sprawa, który z uwagą śledzi wydarzenia na terenach kontrolowanych przez rebeliantów.
Płotnickij i Zacharczenko chcą położyć łapy na całym przemyśle wydobywczym, surowcami jak węgiel, opuszczonymi kopalniami. Tymczasem niektórzy lokalnie watażkowie wolą po swojemu decydować jak handlować węglem, komu go sprzedawać i po jakiej cenie.
Czystki trwają także w Doniecku. Kilka dni temu pod zarzutem związków z ukraińskim podziemiem aresztowano liderów formacji Opłot i Wostok. Zatrzymań dokonało tzw. ministerstwo bezpieczeństwa państwowego, którym kieruje Leonid Baranow.
Autor: //gak / Źródło: pohlyad.com, inforesist.org, charter97.org