Zwykły lot treningowy nad Niemcami skończył się pół roku temu katastrofą. Mały cywilny odrzutowiec pracujący dla wojska zderzył się z myśliwcem i rozbił, grzebiąc dwuosobową załogę. Śledczy zaprezentowali wstępny raport z którego wynika, że piloci cywilni z nieznanego powodu wykonali znacznie ostrzejszy zakręt niż powinni, i staranowali Eurofightera.
Do katastrofy doszło 23 czerwca na zachodzie Niemiec, w powietrzu nad wioską Olsberg-Elpe. Para myśliwców Eurofighter z bazy Noervenich miała przećwiczyć alarmowe przechwycenie samolotu pasażerskiego nie odpowiadającego na wezwania do kontaktu radiowego. Celem był mały odrzutowiec Bombardier Learjet 35A, należący do firmy GFD, świadczącej różnego rodzaju usługi lotnicze dla niemieckiego wojska.
Większość ćwiczenia przebiegło zgodnie z planem. Myśliwce znalazły cel i zdołały nawiązać z nim komunikację, po tym jak cywilna załoga "obezwładniła porywacza". Eurofightery i Learjet miały następnie skręcić na lotnisko Wunstorf i tam lądować. W momencie rozpoczęcia manewru jeden z myśliwców leciał blisko lewej burty małego odrzutowca.
Z niejasnych przyczyn cywilni piloci Learjeta weszli w znacznie ostrzejszy zakręt niż pilot Eurofightera. Jednocześnie w wyniku manewrów nie widzieli swojej eskorty. W efekcie cywilny samolot "dogonił" w zakręcie myśliwiec i staranował go. Końcówka skrzydła Learjeta oderwała podwieszany zbiornik spod skrzydła Eurofightera a następnie zdemolowała jeden z dwóch silników.
Cywilny samolot doznał poważnych uszkodzeń i rozpadł się jeszcze w powietrzu. Załoga zginęła na miejscu. Pilot myśliwca zdołał opanować swoją maszynę i wylądował na jednym silniku z kawałkami Learjeta wbitymi w skrzydło oraz kadłub.
Autor: mk//gak / Źródło: flightglobal.com
Źródło zdjęcia głównego: BFU