Kolejny dzień protestów antyrządowych w Islandii. Kilka tysięcy osób żądało głowy premiera, obarczając go winą za postępujący kryzys gospodarczy.
Manifestacja zbiegła się z obchodami 90. rocznicy uzyskania przez Islandię niepodległości. Kilka tysięcy osób zebrało się w Reykjaviku przed siedzibą islandzkiego premiera. Demonstranci domagali się ustąpienia rządu.
Protestujący zarzucali władzom niereagowanie w obliczu kryzysu, po tym jak w październiku upadły trzy największe banki. Niezadowolenie społeczne potęguje fakt, że ceny w sklepach – w wyniku stale rosnącej inflacji - zmieniają się niemal codziennie.
Islandzki rząd zmuszony został do pożyczenia 10 miliardów dolarów od Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz różnych krajów - w tym także Polski.
Premier Islandii Geir Haarde, oświadczył, że nasilające demonstracje jego przeciwników nie spowodują jego dymisji.
Źródło: Reuters