Wielka Brytania nadal żyje królewskim ślubem. Wszystkie gazety prześcigają się w analizach uroczystości, wszystkie też za najlepsze i najważniejsze ujęcie uznały pocałunek nowożeńców na balkonie. Nie ustają też spekulacje, gdzie para wybierze się w podróż poślubną.
Jak mówił korespondent "Faktów" TVN w Londynie Maciej Woroch, brytyjskie gazety wciąż żyją ślubem. Analizują, kto się pojawił, wyliczają jak długo przybywali goście i dlaczego panna młoda szła do ołtarza 3,5 a nie 3 minuty.
- Ale podkreślają też, że to była wielka państwowa uroczystość - mówił Woroch. Według niego, stało się tak dlatego, że zależało na tym pałacowi Buckingham.
- Od początku młodzi mówili o skromnej uroczystości, ale musiały być naciski ze strony dworu, że monarchia i Brytyjczycy potrzebują zastrzyku optymizmu - powiedział Woroch.
Zauważył też, że 2011 rok był jedynym możliwym terminem ślubu, bo w 2012 roku przypada jubileusz królowej Elżbiety II i Igrzyska Olimpijskie.
Gdzie spędzą miesiąc miodowy?
To jeszcze nie koniec emocji, bo para wciąż nie ujawniła, gdzie spędzi miesiąc miodowy. - To William go organizuje. Mówi się o Jordanii, Kenii, Australii. Ale sielanka potrwa tylko dwa tygodnie, bo potem William wraca do swojej jednostki na służbę - mówił korespondent "Faktów".
Brytyjskie gazety spekulują, że celem nowożeńców mogą być też Seszele, grecka wyspa Korfu, Toskania albo brytyjskie wyspy Scilly.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24