Kilkuset agresywnych bośniackich Serbów odłączyło się od 10-tysięcznej pokojowej manifestacji w Banja Luce i próbowało zaatakować amerykański konsulat. Powstrzymała ich policja, używając gazu łzawiącego.
Do incydentu doszło, mimo że organizatorzy wtorkowej demonstracji kilkakrotnie apelowali o jej spokojny przebieg.
Agresywni demonstranci po drodze do amerykańskiej placówki tłukli witryny sklepowe. Obrzucili też kamieniami policjantów, którzy ustawili blokady na trasie przemarszu manifestacji. Najbardziej agresywni demonstranci zostali zatrzymani.
Część uczestników pokojowej demonstracji, przechodząc obok agresywnej młodzieży, krzyczała: "Wstyd!". Starszy mężczyzna, najwyraźniej weteran wojen bałkańskich, zwrócił się do nich: - Nie o to walczyłem.
Wiec niepodległości
Wtorkowy wiec trwał około godziny. W związku z nim w szkołach nie odbyły się zajęcia. Przed demonstrantami, przybyłymi z różnych stron Republiki Serbskiej, wystąpił jej premier Milorad Dodik, który nazwał zgromadzenie "ludową rewoltą".
"Nie oddamy serbskiej duszy diabłu!", "Chcemy niepodległości Republiki Serbskiej!" - krzyczeli manifestanci. Niektórzy nieśli portrety rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
Placówka USA od piątku jest zamknięta, w związku z atakami podczas wcześniejszych demonstracji.
Bośniaccy Serbowie chcą własnego państwa
W zeszłym tygodniu parlament Serbów bośniackich przyjął rezolucję, w której, wspomniał o możliwości referendum w sprawie oderwania się Republiki Serbskiej od Bośni i Hercegowiny. Premier Dodik powiedział ostatnio, że może do niej dojść tylko wtedy, gdy dalsze istnienie BiH stanie pod znakiem zapytania. Od zakończenia krwawej wojny z lat 1992-1995 Bośnia i Hercegowina jest złożona z dwóch jednostek utworzonych według podziałów narodowościowych - Republiki Serbskiej oraz chorwacko-muzułmańskiej Federacji Bośni i Hercegowiny.
Źródło: PAP, tvn24.pl