Boliwia tonie w wewnętrznych walkach


Około 30 osób zginęło w boliwijskim departamencie Pando. W ostatnich dniach dochodziło tam do starć między opozycją a zwolennikami socjalistycznego prezydenta Evo Moralesa. Jak informują władze, ofiar może być jeszcze więcej.

O ofiarach zamieszek powiadomił w niedzielę minister spraw wewnętrznych Boliwii Alfredo Rada. Już w sobotę informowano o 8-16 ofiarach czwartkowych zamieszek, stanowiących kulminację trwających od ponad dwóch tygodni antyrządowych protestów na wschodzie kraju.

W piątek boliwijscy żołnierze otworzyli ogień do protestujących na głównym lotnisku Pando opozycjonistów, zabijając dwie osoby - donosi serwis BBC. Także w piątek Morales wprowadził w Pando stan wyjątkowy, a boliwijskie wojska objęły kontrolę nad stolicą prowincji, Cobiją.

Znajdowane są kolejne ciała

Przedstawicielka administracji Moralesa w Pando Nancy Texeira oznajmiła, że liczba ofiar przypuszczalnie jeszcze wzrośnie, ponieważ wciąż znajdowane są kolejne ciała. Boliwijskie władze oskarżyły w związku z tym gubernatora tej prowincji Leopoldo Fernandeza o "masakrę zwolenników rządu".

Cztery wschodnie, relatywnie bogate boliwijskie departamenty, dążą do większej autonomii od lewicowego rządu Moralesa oraz większego udziału w zyskach z wydobywanego na ich terenie gazu ziemnego. Sprzeciwiają się natomiast zaplanowanemu na 7 grudnia referendum konstytucyjnemu, oraz planom obciążenia ich kosztami programów socjalnych wprowadzanych w biedniejszej, zachodniej części kraju.

Unasur przeciw dominacji Stanów

Jeszcze w niedzielę (w poniedziałek czasu polskiego) wybrany na przedstawiciela czterech zbuntowanych prowincji gubernator Tariji Mario Cissio ma się udać do La Paz na rozmowy z Moralesem. Podobne spotkanie odbyło się już w sobotę.

Z kolei w poniedziałek w stolicy Chile, Santiago, na temat kryzysu w Boliwii obradować będą przywódcy południowoamerykańskich państw. Eksperci wskazują, że spotkanie to będzie sprawdzianem dla powołanej w maju przez 12 krajów Unii Narodów Ameryki Południowej (Unasur), postrzeganej jako alternatywa dla zdominowanej przez USA Organizacji Państw Amerykańskich.

Wojna duetu Chavez-Moralez z USA

Spór lewicowego prezydenta Boliwii z prawicowymi gubernatorami wschodnich prowincji doprowadził również do eskalacji napięcia na linii La Paz - Waszyngton. Morales wydalił bowiem z Boliwii amerykańskiego ambasadora, któremu zarzucił podżeganie opozycji do protestów. CZYTAJ WIĘCEJ Władze USA uważają te zarzuty za bezpodstawne i w odpowiedzi na nie uznały za "persona non grata" boliwijskiego ambasadora w Waszyngtonie.

W geście solidarności z Moralesem, jego najbliższy sojusznik, prezydent Wenezueli Hugo Chavez wydalił amerykańskiego ambasadora z Caracas oraz odwołał wenezuelskiego ambasadora w USA. CZYTAJ WIĘCEJ


Źródło: TVN24, PAP