Bojownicy radykalnej islamistycznej organizacji Boko Haram zajęli w ciągu zaledwie kilkunastu godzin miasto Monguno w stanie Borno w północno-wschodniej Nigerii - podała agencja Reutersa i zachodnie media, powołując się na źródła w nigeryjskiej armii. W niedzielę radykałowie przypuścili też dwa duże ataki na największe miasto i stolicę stanu - Maiduguri. Jej zajęcie byłoby dużym sukcesem na drodze Boko Haram do stworzenia własnego, opartego na prawie szariatu państwa.
Atak na Monduguno położone 140 km na północ od Maiduguri, blisko granicy Nigerii z Czadem i Kamerunem, rozpoczął się w niedzielę przed świtem i trwał kilkanaście godzin.
100-tysięczne miasto zajęte
Świadkowie, którzy ratowali się ucieczką przed islamistami, cytowani przez agencję Reutera mówią, że bojówki Boko Haram "wjechały do miasta w samochodach i ciężarówkach, z których rzucano w domy ładunki wybuchowe i ostrzeliwano je z karabinów".
Siły armii rządowej próbowały powstrzymać atak przez kilkanaście godzin, ale kolejni bojówkarze przybywali na miejsce i pod koniec dnia Mondungo było całkowicie opanowane przez Boko Haram.
Agencja Reutera, a także CNN i BBC piszą o tysiącach ludzi, którzy uciekli do buszu, wielu w kierunku stolicy regionu - Maiduguri - a wraz z nimi "uciekali żołnierze krzyczący do ludzi, by ci się ratowali".
Równocześnie islamiści zaatakowali też miasto Kondunga położone zaledwie 40 km od Maiduguri, ale tam armia miała wygrać z nimi bitwę.
Reuters i CNN piszą, że w niedzielę w tych miejscach zginęły setki ludzi; setki zostały też ranne.
Maiduguri zagrożone
Kolejnym celem Boko Haram jest ponadmilionowe Maiduguri, jedno z największych miast na północnym wschodzie Nigerii.
Pierwszy atak na stolicę stanu Borno islamiści rozpoczęli już w niedzielę po północy. Do popołudnia nad miastem latały rządowe helikoptery, a na jego przedmieściach słychać było strzały. W starciach zginęło co najmniej ośmiu cywilów, a prawie 30 odwieziono do szpitali z ranami.
Potem sytuacja się uspokoiła, jednak dwa ataki, jakie przeprowadzono tego dnia, nie zwiastują spokoju w nadchodzącym tygodniu.
Nigeryjska armia twierdzi, że "terroryści ponieśli bardzo duże straty" w walce, ale zginęło też wielu żołnierzy. Nie wiadomo, czy straty, jakie poniosło Boko Haram sprawią, że islamiści wycofają się na razie ze swoich planów opanowania wielkiego miasta.
Agencja Associated Press pisała w niedzielę, że wojsko blokowało drogi dojazdowe do Maiduguri, co uniemożliwiało ludności cywilnej ucieczkę przed walkami. AI ostrzegło, że poważnie zagrożone są tam teraz "setki tysięcy cywilów".
Boko Haram od 2009 r. prowadzi partyzancką walkę zbrojną, w której zginęły tysiące osób. Bojownicy tego ugrupowania kontrolują znaczne terytorium, obejmujące obszary w stanach Borno i sąsiednich Adamawa i Yobe. W grudniu przejęli bazę wojskową w Badze nad jeziorem Czad. W ostatnich miesiącach rozpoczęli też najazdy na przygraniczne tereny w Kamerunie i Czadzie i armie tych krajów próbują opanować sytuację w regionie, czasami wyręczając Nigeryjczyków nie mogących sobie poradzić z islamistami.
W Nigerii trwają tymczasem przygotowania do wyborów i politycy w Lagos wydają się być pochłonięci kwestiami sprawowania władzy bardziej niż losem obywateli północno-wschodniej części kraju.
Autor: adso//gak / Źródło: CNN, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY 3.0