W ciągu ostatnich kilknastu godzin prorosyjscy separatyści ponownie szturmowali pozycje Ukraińców w rejonie Debalcewa. Ostrzeliwali także Mariupol. W sumie w walkach zginęło pięciu żołnierzy sił rządowych. - Jestem gotowy do wprowadzenia stanu wyjątkowego w całym kraju, jeśli konflikt w Donbasie będzie przybierał na sile - powiedział tymczasem prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika "El Pais".
- Moją decyzję poprze Rada Najwyższa. Dotychczas nie podjąłem decyzji w tej sprawie, ponieważ wiązałoby się to z ograniczeniem demokracji i wolności, byłoby także zagrożeniem dla rozwoju gospodarczego – mówił Petro Poroszenko w "El Pais".
Podkreślił, że jest zwolennikiem pokojowego rozwiązania konfliktu w Donbasie. – Jestem prezydentem pokoju, nie wojny – zaznaczył Poroszenko.
Wojna na wschodzie Ukrainy jednak trwa, a separatyści ponowili ataki na pozycje żołnierzy ukraińskich.
W walkach z rebeliantami w ciągu ostatniej doby zginęło pięciu Ukraińców zginęło, a 29 zostało rannych. Informację w tej sprawie przekazał rzecznik Sztabu Generalnego w Kijowie Władysław Sełezniow.
Rzecznik operacji antyterrorystycznej w Donbasie Andrij Łysenko poinformował, że rebelianci ponowili ofensywę w kierunku Debalcewa, Doniecka i Wołnowachy. - Strona rosyjska dostarcza im broń codziennie. Granicę rosyjsko-ukraińską codziennie przekraczają ciężarówki i pociągi towarowe ze sprzętem wojskowym i amunicją - podkreślił Łysenko.
Szturm Debalcewa
Według Kijowa separatyści próbowali ubiegłej nocy dwukrotnie szturmować pozycje Ukraińców w rejonie Debalcewa, ale dwukrotnie zostali odparci. W walkach wokół miejscowości Czernuchino i Mius miało, według źródeł strony ukraińskiej, zginąć aż 190 separatystów.
"Te statystyki jeszcze raz potwierdzają, że ludzkie życie dla terrorystów nie ma znaczenia" - napisało w komunikacie na Facebooku centrum prasowe operacji antyterrorystycznej.
Rebelianci tych strat, a także doniesień o straconych co najmniej kilku pojazdach bojowych, nie potwierdzają. Rejon Debalcewa z jego węzłem komunikacyjnym jest ważnym punktem na frontowej mapie Donbasu.
Występ debalcewski to nie tylko panowanie nad najkrótszą drogą z Ługańska do Doniecka, ale przede wszystkim idealne miejsce dla Ukraińców do wyprowadzenia ewentualnego ataku na leżącą na zachód od Debalcewa Gorłówkę – symbol oporu rebelii w pierwszych miesiącach jej trwania. Rebelianci chcą więc zlikwidować to zagrożenie niemal od początku obowiązywania porozumień mińskich z września 2014.
Według doniesień strony ukraińskiej, rebelianci ostrzeliwali także Mariupol. Pociski uszkodziły w pobliskiej wiosce Sartana kilkanaście domów i gazociąg. Ofiar wśród cywilów nie odnotowano. Rebelianci z systemów rakietowych Grad ostrzelali także punkt drogowy w pobliżu Sartany. Nikt z wojskowych nie zginął.
Pociski kasetowe
Gubernator obwodu ługańskiego Hennadij Moskal powiedział, że rebelianci ostrzelali Stanycę Ługańską z pocisków kasetowych. - W wyniku ostrzału został uszkodzony gmach administracji lokalnej. W budynku są wybite okna i zniszczony dach. Na kilkunastu ulicach Stanyci odłamki pocisków uszkodziły rury gazowe – mówił Moskal.
Mieszkańcy Stanyci Ługańskiej i okolicznych wsi są odcięci od prądu, wody, gazu i ogrzewania od ponad miesiąca. Jak pisał portal Inforesist, "nic nie wskazują na to, by ich sytuacja w najbliższym czasie się poprawiła".
Autor: tas/mtom / Źródło: Reuters, inforesist.org