Nauczaniu języka polskiego i sytuacji szkół polskich na Białorusi była poświęcona piątkowa wizyta wicemarszałek Senatu Marii Koc w Grodnie. Strona polska zabiega o zniesienie ograniczeń dostępu do nauki języka polskiego i zapewnienie możliwości nauki wszystkim chętnym.
- Głównym tematem naszych spotkań była kwestia nauczania języka polskiego i sytuacja polskich placówek – powiedziała wicemarszałek Senatu RP, która wraz z senator Margaretą Budner i dyrektorem senackiego Biura Polonijnego Grzegorzem Seroczyńskim, złożyła w piątek wizytę w Grodnie.
Członkowie delegacji spotkali się z przedstawicielami nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi (ZPB), prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej (PMS) Stanisławem Sienkiewiczem, a także z dyrektorką szkoły polskiej w Grodnie Danutą Surmacz.
Wicemarszałek @PolskiSenat Maria Koc wraz z ambasadorem @PLinBelarus @pawlikkonrad i dyrektor polskiej szkoły nr 36 w Grodnie pic.twitter.com/DeUb5R2ZS2
— PLinBelarus (@PLinBelarus) 4 sierpnia 2017
- W naszej ocenie liczba dzieci, które uczą się języka polskiego w szkołach państwowych na Białorusi ciągle maleje, mimo że zainteresowanie jego nauką jest coraz większe – mówiła wicemarszałek. Dodała, że "o ile trochę zwiększyła się liczba dzieci, które mają być przyjęte do szkoły w Grodnie, to liczba fakultatywnych zajęć z języka polskiego zmniejsza się i to nas niepokoi".
- Podczas rozmów z dyrektorką szkoły, na których obecny był przedstawiciel kuratorium, rozmawialiśmy o tym, by zwiększyć liczbę zajęć fakultatywnych i liczbę przyjęć do szkoły polskiej, aby wszystkie potrzeby, jeśli chodzi o naukę języka, były zaspokojone – stwierdziła Maria Koc.
Jak podkreśliła, ogromną pracę wykonują szkoły społeczne – prowadzone przez ZPB, Macierz Szkolną czy tworzone przy parafiach. - Ale nauczanie języka w systemie społecznym jest bardzo trudne, to państwo białoruskie powinno brać na siebie tę odpowiedzialność, tak jak czyni to Polska w stosunku do nauczania języka białoruskiego – mówiła wicemarszałek. Dodała, że liczy, iż przeprowadzone rozmowy "przyniosą określony efekt".
"Docierają do nas informacje o nowych chętnych"
W tym roku przed rozpoczęciem i w trakcie naboru do pierwszych klas w szkołach polskich w Grodnie i Wołkowysku przedstawiciele ZPB alarmowali, że wszyscy chętni mogą nie zostać przyjęci. Ostatecznie obie szkoły zwiększyły liczbę miejsc (w Wołkowysku ma powstać jedna klasa 27-osobowa, w Grodnie dwie 30-osobowe), jednak - zdaniem Andżeliki Orechwo, szefowej Rady Naczelnej ZPB - nadal nie ma pewności, że wszyscy chętni dostaną się do pierwszych klas.
- Nabór jeszcze się nie zakończył, a docierają do nas informacje o nowych chętnych, którzy zgłaszają się do szkoły. Uważamy, że trwa próba wypierania języka polskiego z białoruskich szkół przez ograniczanie liczby osób przyjmowanych. Osobny problem, o którym mówiliśmy przedstawicielom Senatu, to zmniejszanie liczby zajęć fakultatywnych z języka polskiego – powiedziała Orechwo.
W dwóch polskich szkołach na Białorusi, w Grodnie i Wołkowysku, uczyło się w minionym roku szkolnym około 870 uczniów. Powstały na początku lat 90., a ich budowę sfinansowała Warszawa. Działają w białoruskim systemie edukacji i podlegają białoruskim przepisom.
W czasie piątkowej wizyty przedstawiciele Senatu przekazali również dary, w tym leki, siostrom serafitkom z Sopoćkiń pod Grodnem, gdzie zamieszkuje liczna polska mniejszość. Zakonnice opiekują się osobami starszymi i samotnymi.
Autor: pk/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twiter / PLinBelarus