Stany Zjednoczone będą szukać sposobów, by pomóc francuskim i afrykańskim żołnierzom w ich wojnie przeciwko rebeliantom w Mali - oznajmił wizytujący te zachodnioafrykańskie państwo wpływowy senator John McCain.
Republikanin oznajmił, że Waszyngton będzie współpracował z siłami francuskimi, oszacuje potrzeby interwentów i "zobaczy, w jakim stopniu może zapewnić sprzęt, trening i technologię, by pozbyć się z Mali rebeliantów, w tym Al-Kaidy".
- Naszym celem są też przemytnicy narkotyków - dodał McCain.
Wojna w Mali
Mali pogrążyło się w chaosie po obaleniu w marcu 2012 r. w wojskowym zamachu stanu demokratycznie wybranego prezydenta Amadou Toure. Kilka tygodni później islamscy rebelianci zdołali opanować na północy kraju pustynny teren o powierzchni równej Francji. Według ekspertów od spraw bezpieczeństwa islamiści chcieli utworzyć tam własne państwo i przekształcić je w ośrodek ekstremizmu zagrażający innym krajom, w tym europejskim. Dzięki interwencji Francji udało się jednak wyprzeć powiązanych z Al-Kaidą dżihadystów z większych ośrodków. Obecnie w Mali rozmieszczonych jest około 4 tys. francuskich żołnierzy. Stacjonują tam też siły afrykańskie AFISMA, liczące około 6,3 tys. żołnierzy z Afryki Zachodniej i Czadu. Wspierane przez ONZ siły afrykańskie mają przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo Mali od Francji, która pod koniec kwietnia zamierza rozpocząć wycofywanie swego kontyngentu. Według przedstawionego tydzień temu raportu sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna siły pokojowe w Mali liczyłyby około 11,2 tys. żołnierzy i 1 440 policjantów; do bezpośredniej walki z islamskimi ekstremistami utworzono by tzw. siły równoległe, ściśle współpracujące z ONZ.
Autor: mtom/k / Źródło: reuters, pap