W Albanii odbyły się w niedzielę wybory parlamentarne, które według obserwatorów są testem politycznej dojrzałości tego bałkańskiego kraju i mogą być ważnym etapem na jego drodze do Unii Europejskiej. Albańczycy wybierali 140 deputowanych. Według sondaży exit-poll zwycięzcą głosowania jest Albańska Partia Socjalistyczna premiera Ediego Ramy.
Przeprowadzenie wolnych i sprawiedliwych wyborów jest kluczem do rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Brukselą.
Od upadku komunizmu na początku lat 90. oszustwa, przemoc i spory były na porządku dziennym podczas albańskich wyborów. W tym roku po raz pierwszy kampania przebiegała w relatywnie spokojny sposób.
Zwiększą pensje i emerytury, obniżą podatki, stworzą nowe miejsca pracy
Agencja Reuters podaje, że głosowanie w niedzielnych wyborach parlamentarnych zostało przedłużone o godzinę (do godziny 20 czasu polskiego) z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Pierwsze oficjalne wyniki mają być ogłoszone w poniedziałek.
Według sondaży exit-poll, w wyborach wygrała rządząca od 2013 roku Albańska Partia Socjalistyczna (PSSh) premiera Ediego Ramy (uzyskując od 45 do 49 procent głosów).
Przedstawiciel włoskiej firmy IPR, która prowadzi sondaże exit poll stwierdził, że ugrupowanie Ramy może zdobyć ponad 71 mandatów w liczącym140 miejsc parlamencie.
- Partia socjalistyczna może wygrać ponad 71 miejsc, ale wciąż jest to tylko moją opinia, a nie pewna informacja - powiedział Antonio Noto z IPR.
Opozycyjna Prawicowa Albańska Partia Demokratyczna (PDSh) może uzyskać ok. 34 procent głosów.
W wyborach do jednoizbowego parlamentu, Zgromadzenia Republiki Albanii, wystartowało 18 ugrupowań.
52-letni premier Rama chce odnowić swój mandat i ponownie stanąć na czele rządu, by zakończyć rozpoczęte reformy i wprowadzić zmiany w administracji publicznej.
Jego głównym przeciwnikiem jest 43-letni przywódca konserwatystów, Lulzim Basha. Basha, który tak jak Rama w przeszłości piastował stanowisko burmistrza Tirany, w kampanii obiecywał m.in. pobudzenie gospodarki.
Obaj liderzy zapewniali, że jeśli zostaną wybrani, zwiększą pensje i emerytury, obniżą podatki i stworzą nowe miejsca pracy. Albania wciąż jest jednym z najbiedniejszych krajów Europy, a średnia miesięczna płaca wynosi 340 euro.
Rywalizujące ze sobą od upadku komunizmu prawica i socjaliści w tegorocznych wyborach mają wspólnego wroga, jakim jest Socjalistyczny Ruch na rzecz Integracji (LSI) prezydenta elekta Ilira Mety.
Zarówno Rama, jak i Basha chcieliby zdobyć wystarczającą liczbę głosów, aby rządzić samodzielnie i nie szukać wsparcia u LSI. Partia ta należała do koalicji rządowej zarówno w 2009 roku, gdy współpracowała z konserwatystami, jak i w 2013 roku, gdy pomogła socjalistom w stworzeniu rządu.
"Albania jest naszą ojczyzną, a Europa naszą przeszłością"
Jeszcze miesiąc temu Basha, miłośnik prezydenta USA Donalda Trumpa, groził, że zbojkotuje niedzielne głosowanie, obawiając się rządowych manipulacji. Ostatecznie ugiął się jednak pod międzynarodową presją i zgodził się na udział w wyborach.
PSSh i PDSh zgadzają się co do konieczności rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z UE. - Albania jest naszą ojczyzną, a Europa naszą przyszłością - mówił Rama.
Od czerwca 2014 roku Albania ma status kraju kandydującego do UE, o który zabiegała od 2009 roku. Jednak wejście do Wspólnoty to dla Tirany wciąż odległa perspektywa. W swym ostatnim raporcie Komisja Europejska skrytykowała "powolne i nieskuteczne" albańskie sądownictwo, w którym "nadal powszechna jest korupcja", a "liczba wyroków skazujących w sprawach dotyczących przestępczości zorganizowanej pozostaje niska".
Aby rozpocząć rozmowy akcesyjne, niedzielne wybory muszą być uznane za wolne i sprawiedliwe. Konieczne są też dalsze działania na rzecz walki z narkotykami, a także przeprowadzenie reformy sądownictwa.
Trzy tysiące obserwatorów
Przyszły rząd będzie musiał zmierzyć się z gigantycznymi wyzwaniami, nie tylko gospodarczymi. Z kraju masowo wyjeżdżają młodzi ludzi, którzy uciekają przed wysokim bezrobociem. Dotyka ono jedną trzecią z nich. Albania ma 2,9 miliona obywateli, a za granicą mieszka 1,2 miliona Albańczyków, co jest światowym rekordem.
Nad przebiegiem wyborów parlamentarnych czuwało 3 tysiące obserwatorów, w tym ponad 300 z OBWE.
Autor: pk, tas/sk / Źródło: PAP, Reuters