Alaksandr Łukaszenka zapowiada odpowiedź strony białoruskiej na wprowadzenie sankcji - podała agencja BiełTA.
- Teraz pokażemy im, co to sankcje - mówił Alaksandr Łukaszenka w czasie piątkowego spotkania z pracownikami mleczarni w Orszy w obwodzie witebskim.
Na celowniku prezydenta Białorusi znalazły się głównie takie kraje, jak Polska i Litwa. - Poleciłem rządowi, aby złożył propozycję przekierowania wszystkich przepływów handlowych z litewskich portów do innych - mówił Łukaszenka. - Zobaczymy, jak będą żyć. Trzydzieści procent litewskiego budżetu pochodzi z przepływu ładunków przez ten kraj. Czego jeszcze potrzebują? - nie krył oburzenia. Odnosząc się do Polski, prezydent mówił o "odcięciu tranzytu przez jego kraj do Chin i Rosji". - Teraz będą latać przez Bałtyk lub Morze Czarne, aby handlować z Rosją - ogłosił, mając na uwadze w tym przypadku także Litwę.
Łukaszenko mówił pracownikom, że Białoruś już przeżywała okresy, kiedy wprowadzono wobec niej sankcje. - Przeżyliśmy. Przetrwamy i teraz. Świat nie jest bez dobrych ludzi. Dlatego nie powinniśmy się bać - stwierdził.
Jakie sankcje?
15 do 20 osób ma zostać wciągniętych na nową unijną listę sankcyjną za stosowanie przemocy wobec pokojowych demonstrantów oraz fałszerstwa wyborcze na Białorusi - poinformowało we wtorek dziennikarzy źródło unijne, zastrzegając sobie anonimowość. W czwartek w Berlinie szef unijnej dyplomacji Josep Borrell powiedział, że sankcje wobec przedstawicieli władz Białorusi, które stosowały przemoc wobec własnych obywateli, muszą być w pełni przemyślane.
"15-20 minut lotu od naszego terytorium"
Alaksandr Łukaszenka poruszył również kwestie militarne, oświadczając w piątek, że "przemieszczenie amerykańskich samolotów F-16 z Niemiec do Polski stanowiło potencjalne zagrożenie dla Białorusi i było przyczyną postawienia armii białoruskiej w stan gotowości bojowej".
- 15-20 minut lotu od naszego terytorium. Dla mnie jako głównodowodzącego [dyslokacja F-16 - red.] to pytanie. 18 samolotów. Nie wiadomo, w co są uzbrojone. Może to broń jądrowa. Zakładam najgorszy wariant, dlatego musiałem zareagować – oznajmił, cytowany przez agencję BiełTA.
- Po co zaczęli w tym czasie rozmieszczać jednostki NATO przy naszych granicach? Przy samej granicy manewry. Co miałem robić? Też rozmieściłem tam wojska, pół armii postawiłem w gotowości bojowej – dodał Łukaszenka, akcentując, że "Białoruś i Rosja użyją wspólnej grupy wojsk w przypadku ataku zza zachodniej granicy".
- Nie drgnie nam ani głos, ani ręka, ani noga, żeby wspólnie powstrzymać każdego, kto się szarpnie na zachodniej granicy państwa związkowego – stwierdził Łukaszenka, dowodząc, że "umówił się w tej sprawie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który wie, co się dzieje wokół granic". - Jeśli ktoś tam się szarpnie, należy użyć wspólnej grupy wojsk, której podstawą jest białoruska armia. Rosjanie powinni nas wesprzeć i iść za nami. Stworzyliśmy z nimi rezerwę – wskazał Łukaszenka. Zapewniał, że "na razie żaden żołnierz z Rosji nie przekroczył białoruskiej granicy".
Źródło: BełTA, PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.by