50. rocznica operacji "Róża"


Minutą ciszy uczcili mieszkańcy Berlina w południe 50. rocznicę rozpoczęcia budowy Muru Berlińskiego, który dzielił miasto przez 28 lat. W czasie nocnych uroczystości odczytano nazwiska 136 osób, które zginęły w czasie forsowania Muru.

O godz. 12 zabrzmiały dzwony berlińskich kościołów, a pociągi metra przez minutę nie kursowały. Niemiecka flaga na siedzibie parlamentu była spuszczona do połowy masztu.

"Mur nie oparł się wolności"

Prezydent Niemiec, Christian Wulff podkreślił, że ofiarami Muru są nie tylko zabici w czasie próby przedostania się na jego zachodnią stronę lub ci, którzy za takie wysiłki zapłacili więzieniem, ale "miliony ludzi, którym odmówiono decydowania o własnym życiu". Zwrócił jednocześnie uwagę, że obalenie muru w 1989 roku dowiodło, że żadna przeszkoda "nie może oprzeć się woli wolności".

"Mur dzielił kontynent"

- Nie mam żadnego zrozumienia dla tych, którzy próbują relatywizować dramaty Muru Berlińskiego; był on i jest nadal powodem do wstydu, co trzeba wyraźnie powiedzieć" - mówił z kolei burmistrz Berlina Klaus Wowereit na Bernauer Strasse, gdzie znajduje się miejsce pamięci poświęcone murowi berlińskiemu. W uroczystości uczestniczyła też kanclerz Angela Merkel.

Z związku z rocznicą przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek napisał w oświadczeniu, że "Mur dzielił nie tylko miasto, ale cały kontynent". Zaznaczył, że rocznica powinna przypomnieć nam, byśmy unikali wszelkich podziałów między ludźmi.

Operacja "Róża"

W nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 roku - z soboty na niedzielę - NRD-owskie formacje zbrojne rozpoczęły operację "Róża". Zablokowały otwartą dotąd granicę z Berlinem Zachodnim, a na całej jej ponad 150-kilometrowej długości rozpoczęto budowę umocnień, początkowo z drutu kolczastego, potem z cegieł, betonowych płyt i pustaków. W czerwcu 1962 roku ta tyłach pierwszego powstał też drugi, równoległy mur.

Historycy poczdamskiego Centrum Badań nad Historią Współczesną udokumentowali 136 przypadków ofiar muru berlińskiego w latach 1961-1989, lecz zdaniem badaczy ofiar mogło być w sumie 600, a nawet 700.

W stolicy zjednoczonych Niemiec do dziś zachowały się nieliczne fragmenty budowli, które stanowią zarówno miejsca pamięci o ofiarach reżimu, jak atrakcję turystyczną.

Źródło: PAP