Dziewczynka urodzona w jednym z argentyńskich szpitali została uznana za martwą, spędziła 12 godzin w szpitalnej kostnicy po czym okazało się, że jednak żyje.
Tuż po porodzie, lekarze ze szpitala Perrando w prowincji Chaco stwierdzili zgon niemowlaka. Dziecko niemal natychmiast trafiło do szpitalnej chłodni. Matka nie miała nawet okazji zobaczyć noworodka.
Trzymali ją w trumnie. Szukaliśmy czegoś żeby ją otworzyć, bo była szczelnie zamknięta i zabezpieczona. Podważlyliśmy wieko i wzięliśmy głęboki oddech. Moja żona pierwsza zobaczyła ciało. Zobaczyła małą rączkę, a później odkryła twarz. Wtedy nasze dziecko zaczęło płakać. ojciec dziecka Fabian Veron
- Przyjęto mnie na oddział porodowy o 7 rano. Dziecko urodziło się o 10:24. Nie pamiętam wiele z porodu, bo byłam pod silną narkozą. Nigdy nie pokazali mi dziecka - mówiła matka niemowlaka, Analia Bouter.
Ale rodzice bardzo chcieli pożegnać swoją córkę. Gdyby nie to, dziecko zapewne zmarłoby na skutek uduszenia lub wyziębienia.
"Moja żona pierwsza zobaczyła ciało"
- Trzymali ją w trumnie. Szukaliśmy czegoś żeby ją otworzyć, bo była szczelnie zamknięta i zabezpieczona. Podważyliśmy wieko i wzięliśmy głęboki oddech. Moja żona pierwsza zobaczyła ciało. Zobaczyła małą rączkę, a później odkryła twarz. Wtedy nasze dziecko zaczęło płakać - powiedział ojciec dziecka Fabian Veron. - Żona odskoczyła i powtarzała, że to musi być tylko jej wyobraźnia - dodał.
Niemowlę trafiło na oddział intensywnej terapii. Ciągle walczy o życie, ale lekarze są dobrej myśli. - Dziewczynka jest w stanie krytycznym, ale jej funkcje życiowe są w normie - poinformował lekarz Jose Meirino.
Sprawę tej fatalnej pomyłki bada teraz argentyńska prokuratura. Pracownicy szpitala odpowiedzialny za sprawę zostali zawieszeni w wykonywaniu obowiązków służbowych.
Źródło: PAP