Pod nastolatkami załamał się lód. Nie żyje 14-latek

Pod nastolatkami załamał się lód. Jedno z dzieci nie przeżyło
Pod nastolatkami załamał się lód. Jedno z dzieci nie przeżyło
Źródło: tvn24

Dwoje nastolatków wpadło pod lód na nieczynnym basenie w Skarbimierzu-Osiedle (Opolskie). Kilkunastoletni chłopak był pod wodą półtorej godziny. Niestety nie udało się go uratować. Do szpitala przewieziono także jego koleżankę.

Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Do zdarzenia doszło w trakcie spaceru nastolatków po zamarzniętej tafli nieczynnego basenu przy ulicy Kwiatowej, na terenie dawnego lotniska. Zgłoszenie o tym, że wpadli pod lód, strażacy i policjanci otrzymali przed godziną 19.

90 minut pod wodą

- Po pięciu minutach od rozpoczęcia akcji wyciągnięto z wody nastolatkę. Udało się to zrobić patrolowi policji, który przyjechał przed strażakami - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 starszy kapitan Jacek Nowakowski, rzecznik straży pożarnej w Brzegu. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

- Dziewczynka jest w stanie ogólnie dobrym, lekko wychłodzona i wystraszona. Została oczywiście od razu przewieziona na szpitalny oddział Ratunkowego Brzeskiego Centrum Medycznego - mówił Nowakowski.

Jak mówił rzecznik straży pożarnej, po wydobyciu dziewczynki wciąż szukano drugiego dziecka.

- W pierwszej fazie poszukiwania odbywały się za pomocą tak zwanej metody człowieka żaby. Polega to na tym, że ratownik ubrany w specjalny skafander asekurowany przez kolegów z brzegu przy pomocy linek przeszukuje akwen. W tym miejscu głębokość akwenu, która wynosiła 1,5 metra, pozwalała na użycie tej techniki. Nasze poszukiwania nie przyniosły jednak skutku - wyjaśnił Nowakowski.

Chłopca odnaleźli dopiero płetwonurkowie ze specjalistycznej grupy ratownictwa wodno-nurkowego z Opola.

- Po około 15 minutach grupa wydobyła drugą osobę. Był to chłopiec - mówił rzecznik straży pożarnej.

Wyjaśnił, że 14-latek natychmiastowo został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego, który podjął czynności reanimacyjne. Chłopiec przebywał w wodzie półtorej godziny. Po trwającej pół godziny reanimacji przewieziono go do szpitala w Opolu.

Dziecko zmarło niemal godzinę po przewiezieniu do szpitala

Po północy brzeska policja poinformowała, że pomimo podjętej pomocy nie udało się uratować chłopca wyciągniętego spod lodu. - Dziecko trafiło do nas o godzinie 21:58 w stanie głębokiej hipotermii i zatrzymania krążenia. Mimo intensywnej akcji reanimacyjnej prowadzonej przez zespół lekarzy o godzinie 22:45 stwierdzono zgon - przekazuje Małgorzata Lis-Skupińska, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.

Początkowo informowano, że dziewczynka ma 11 lat, a jej kolega to 13-latek. Teraz służby precyzują te informacje: dzieci miały niemal po 15 lat.

Teren prowizorycznie ogrodzony

Jak tłumaczył Nowakowski, basen był w całości pokryty lodem, dopiero podczas poszukiwań został on częściowo skruszony.

- Warstwa była zbyt cienka, żeby mogła służyć za ślizgawkę - mówił Nowakowski. - Zarówno policja, jak i my, apelujemy o powstrzymanie się od takich zachowań. Jak widać, nie zawsze nasze apele znajdują odzew w społeczeństwie - tłumaczył.

Teren jest prowizorycznie ogrodzony, ale jak twierdzi rzecznik straży pożarnej, "przejście przez siatkę dla dwójki dzieci nie stanowiło większego problemu".

Teren basenu był tylko prowizorycznie ogrodzony

Teren basenu był tylko prowizorycznie ogrodzony

Wójt gminy: to zbiornik naturalny

Wójt gminy przyznaje, że doszło do tragedii. - Takich zdarzeń nie da się przewidzieć - podkreśla Andrzej Pulit. Jak mówi samorządowiec teren na tym osiedlu jest monitorowany. Praktycznie wszędzie poza basenem, gdzie doszło do wypadku. Rada osiedla kilkukrotnie zgłaszała "problem z młodzieżą". Ta, pomimo ostrzeżeń, miała wchodzić na teren. - Na tym terenie często wizyty miał nasz strażnik gminny i patrole policji - dodaje wójt.

Basen, gdzie bawili się nastolatkowie ma pół hektara. Dlaczego na zimę nie wypompowano z niego wody? - To zbiornik naturalny. Jest obetonowany wkoło, ale dno nie. Basen to regulator wód gruntowych na tym terenie dlatego woda w nim musi być na stałym poziomie - wyjaśnia Pulit.

Wójt gminy Skarbimierz o zdarzeniu

Wójt gminy Skarbimierz o zdarzeniu

Sprawdzą jak doszło do tragedii

Policja i prokuratura sprawdzą teraz jak doszło do wypadku. Jego okoliczności będą wyjaśniane w trakcie śledztwa. Prokuratorzy będą sprawdzali między innymi to, czy teren był odpowiednio zabezpieczony. Jednym z wątków badanych przez śledczych jest to, czy nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci.

Do tragedii doszło w Skarbimierzu:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: ahw,kc, tam/ank,kg / Źródło: Kontakt24, TVN24

Czytaj także: