Niedziela, 6 września Po pyskach – choć takie deklaracje wcześniej padały – się nie bili, ale w studio było gorąco. – Parawan, zwrotnica, Benny Hill, damski bokser polskiej polityki – takie epitety padały pod adresem Janusza Palikota. – Marek Migalski pokazuje w ten sposób metody PiS, cel osiągnięty – odgryzł się polityk PO.
- Nie mam zlecenia na Janusza Palikota, to moja samodzielna inicjatywa w imię ratowania polskiej demokracji – zastrzegł na początku Marek Migalski. Według europosła PiS wątpliwą zasługą polityka PO jest „palikotyzacja” sceny publicznej.– Palikotyzacja to synonim wulgarności, chamstwa, brutalności zwłaszcza wobec kobiet, ale i prezydenta. Polska demokracja na tym cierpi, jesteśmy wszyscy więźniami tego. Zamiast mówić o rzeczach poważnych, mówimy, kto ile wódki wypił, czy o czyimś życiu seksualnym - skarżył się Migalski.
Zdaniem Migalskiego „Palikot jest kolorowym parawanem zasłaniającym prawdziwe problemy PO”, dlatego europoseł „chciałby tę minę rozbroić”.
Palikotyzacja to synonim wulgarności, chamstwa, brutalności zwłaszcza wobec kobiet, ale i prezydenta. Polska demokracja na tym cierpi, jesteśmy wszyscy więźniami tego. Zamiast mówić o rzeczach poważnych, mówimy, kto ile wódki wypił, czy o czyimś życiu seksualnym migalski
Palikot: ja tylko doprowadzam do absurdu
Polityk PO bronił się przypominając ostre wypowiedzi prezydenta i członków PiS (np. słynne „spieprzaj dziadu”). - Ja ten język tylko doprowadziłem do absurdu, pokazując, jak bolesne dla nich jest, gdy się taki język obraca przeciwko nim. To był wynik pewnej bezbronności – tłumaczył. A Migalski, według Palikota, „świetnie wykorzystuje metodę ataku”, co jest „okazją do pokazania jego jako przedstawiciela PiSu”.
Jak dodał, akurat brak wypowiedzi na tematy seksualne od kierownictwa PiS go nie dziwi. - Jak ktoś ma tak małe życie seksualne jak Jarosław Kaczyński, to o tym nie mówi. A ja bym się chętnie dowiedział. Nie widzę problemu, dlaczego polityk nie powinien się do tego odnieść – dodał.
Ja ten język (prezydenta i członków PiSu) tylko doprowadziłem do absurdu, pokazując, jak bolesne dla nich jest, gdy się taki język obraca przeciwko nim. To był wynik pewnej bezbronności palikot
"Palikot jak zwrotnica"
Migalski uznał nawiązania do życia seksualnego szefa swoje partii za dowód, że „nie ma lepszego sposobu na ukazanie wulgarności Janusza Palikota, jak oddać mu głos”. – On jest jak zwrotnica przekierowującą na tematy zupełnie zbędne. Świetnie wie, że spełnia bardzo użyteczną rolę dla PO. To psucie demokracji – uważa europoseł.
Polityk przyznał, że Palikot narzucił politykom styl, z czym „on czuje się dyskomfortowo”, choć sam stosuje. - Wszystkim opłaca się dziś mówić Palikotem, bo to zapewnia obecność w mediach. Wszyscy, dziennikarze też, jesteście więźniami Palikota - ocenił.
"Damski bokser i Benny Hill"
W ramach „mówienia Palikotem” zapewne Migalski ponownie zdiagnozował swojego politycznego przeciwnika: - Jest damskim bokserem i Benny Hillem, nie Monty Pythonem polskiej polityki. Kopie i rechocze, zmuszając innych do reakcji. W pewnym sensie go podziwiam – doprowadził do sytuacji, kiedy mówienie o polityce bez jego retoryki staje się bardzo trudne – uważa polityk
Poseł PO się nie przejął: - Widzi pan, ile pan użył mocnych epitetów? Moje zadanie, pokazywanie tych mechanizmów PiSu, udało się zrealizować – podsumował krótko.
Mistewicz: przyjęcie wyzwania to błąd
Jak skomentował specjalista od wizerunku politycznego Eryk Mistewicz, Marek Migalski nie powinien przyjmować wyzwania ze strony Palikota. – To błąd, ponieważ dodaje tlenu Palikotowi, który coraz mniej może zrobić w PO. – ocenił. Według niego, Migalski stałby się wówczas „więźniem Palikota”, o którym sam wcześniej mówił. Ale, jak zaznaczył Mistewicz, z punktu widzenia polityka PiS pojedynek z Palikotem jest pewnym „lewarem wizerunkowym”, bo sprawi, że jego rozpoznawalność będzie wzrastała.
Mistewicz podkreślił również, że Migalski miałby szanse wygrać z politykiem PO. – Pozycja Janusza Palikota się wyczerpuje – uważa. Jego zdaniem, kontrowersyjny poseł już jest na obrzeżach centrów decyzyjnych PO i nie ma tej samej pozycji, co wcześniej. – Nie sposób już prowadzić komunikacji politycznej wykorzystując Palikota – dodał Mistewicz.
(Nie) po pysku
Spór między Palikotem a Migalskim trwa od końca sierpnia. Najpierw polityk zasugerował przy okazji wypowiedzi w sprawie parytetu płci w polityce, że posłanki Prawa i Sprawiedliwości Nelly Rokita i Marzena to... mężczyźni. Migalski odpisał - Na miejscu mężów obu pań dałbym Palikotowi po prostu po pysku. A Palikot przyjął wyzwanie do pojedynku, tyle że na argumenty.