Wtorek, 20 maja- Nie mam wyrzutów sumienia, że zarekomendowałem Stachowicza jako eksperta ds. nacisków - powiedział w "Magazynie 24 Godziny" Jan Widacki. - To szokujące, że poleca się takiego człowieka - odparł Zbigniew Wassermann.
"Tygodnik Powszechny" ujawnił, że Jerzy Stachowicz był wyjątkowo "sprawnym" funkcjonariuszem bezpieki. To on w roku 1986 rozbił w Krakowie grupę "terrorystów". Tak nazywano działaczy radykalnej opozycji, którzy planowali rozproszenie pochodu pierwszomajowego. Chcieli zdetonować na Rynku kilka granatów łzawiących. Dokładnie takich, jakich używała milicja, aby tłumić opozycyjne demonstracje. "Tygodnik" ujawnił także, że Stachowicz znęcał się nad przesłuchiwanymi. "Jak pan weryfikował Stachowicza, panie Wassermann?" - Stachowicza rekomendowało kilka osób z ABW - tłumaczył swoją decyzję Widacki. - On jeszcze za rządów PiS-u był w centrali ABW - dodaje. Jak wyjaśnia, Stachowicz jak każdy funkcjonariusz SB musiał przejść weryfikację i - jak podkreślił - przeszedł ją. Zdaniem Wassermanna, to skandal, żeby w Polsce w tyle lat po odzyskaniu wolności na eksperta z parlamentu wskazywać człowieka o takiej przeszłości. - Dobrze, że Stachowicz zrezygnował z funkcji w komisji, bo nie ma tam dla niego miejsca. Nie może być tak, że ci, którzy sami są sądzeni, osądzają innych - podkreślił. - To szokujące, że ABW poleciło tego człowieka - dodał. Jego zdaniem, ABW miała pełne rozeznanie o czynach Stachowicza. Wassermann, który sam brał udział w pracach komisji weryfikacyjnej, przyznał, że nie pracowała on w idealnych warunkach. - Akta były przetrzebione i spreparowane, zwykli ludzie powiadamiali nas o nieprawidłowościach - powiedział. Widacki stwierdził, że działacze opozycji nie zgłaszali wówczas pretensji co do Stachowicza. - A jeśli akta były spreparowane, trzeba było powiadomić o przestępstwie. Tych zarzutów, które dzisiaj są formułowane, nikt wtedy nie zgłaszał - odparł. I zapytał:- To jak pan w takim razie zweryfikował Stachowicza? Widacki: Nie myślę o rezygnacji Jan Widacki nie myśli o rezygnacji. - Stachowicz zrezygnował i dobrze, bo teraz nie jest to problem komisji, która może się zająć tym, do czego jest powołana - uważa. Przypomniał też, że opinia wydana Stachowiczowi była bardzo dobra, nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń co do jego postawy. - Była ku temu okazja podczas weryfikacji, nikt się jednak wtedy nie zgłosił, a pan Stachowicz przez kilkanaście lat sprawował kierownicze funkcje. Jak dodał Widacki, Stachowicz zapowiada wstąpienie na drogę prawną, bo wszelkie dotyczące go komentarze uważa za pomówienia. jk/mlas