Środa, 7 kwietnia - To taka dyplomatyczna nowomowa, która nie pozwala wyrazić skruchy - podsumował dzisiejsze przemówienie Władimira Putina Kazimierz M. Ujazdowski, poseł Polski Plus. Z kolei według Ryszarda Kalisza z SLD, obecność rosyjskiego premiera podczas uroczystości rocznicowych w Katyniu jest "krokiem i to niemałym". Poseł ocenił też, że dzisiejsze wydarzenia są pokłosiem… odejścia od władzy PiS.
Ryszard Kalisz - choć dobrze ocenił dzisiejsze przemówienie i samą obecność Władimira Putina w Katyniu - zgodził się z Kazimierzem M. Ujazdowskim, że niestosowne były pierwsze słowa premiera Rosji (Putin oświadczył: "Zebraliśmy się tutaj w związku ze wspólną pamięcią i wstydem"). - To było bardzo niezręczne. Dla Polaków jest to nie do przyjęcia – ocenił Kalisz. Poseł SLD dodał, że Putinowi najprawdopodobniej chodziło o to, że obok Polaków, leżą też pomordowani przez Stalina i jego totalitarny system Rosjanie
– To taki dowód na brak serca w tym wszystkim – stwierdził natomiast Kazimierz M. Ujazdowski. Poseł Polski Plus dodał, że przemówienie Putina było skonstruowane "na zimno" i jest to taka "dyplomatyczna nowomowa". Według Ujazdowskiego, Putin "świadomie podjął decyzję, że niczego nie powie, co byłoby przełomem". – Uznał, że sama jego obecność jest już faktem politycznym – powiedział poseł dodając, że o słowie "przepraszam" ani o deklaracji archiwów nie mogło być mowy.
Kalisz: To niemały krok
Kalisz ocenił całościowo, że dzisiejsze spotkanie Tuska z Putinem to "niemały krok", który może doprowadzić m.in. do odtajnienia przez Rosjan archiwów. – To było niemożliwe w przypadku rządów pisowskich w Polsce, bo rządy te były nastawione w swojej istocie na konflikt z Rosją – twierdził poseł SLD.