Po 28 latach Anglicy doczekali się swojej reprezentacji w półfinale mistrzostw świata. Przepustkę do fazy medalowej Wyspiarze wywalczyli pokonując 2:0 Szwecję. O finał zagrają ze zwycięzcą meczu Rosja - Chorwacja.
W Samarze piłkarskich fajerwerków się nie spodziewano. Głównie przez stawiających na defensywę Szwedów, których zdążono okrzyknąć najbrzydziej grającą drużyną, która dotarła do ćwierćfinału. Mecz w sobotę ułożył się tak, że dość szybko musieli zmienić swoją filozofię gry. Zrobić tego nie potrafili.
W pierwszych dwóch kwadransach nie działo się absolutnie nic. Szwedzi jak zwykle czekali na ruch rywala, a gdy sami znaleźli się pod polem karnym Anglików, co i tak zdarzało się rzadko, mieli problem z utrzymaniem się przy piłce.
Przełomowy gol
Ale nie tylko to im nie wychodziło. Swoich dotychczasowych rywali potrafili przewyższać warunkami fizycznymi. Z Anglikami tak nie było. Kibice przekonali się o tym już przy pierwszym rzucie rożnym dla Wyspiarzy. W pole karne jak tur wparował Harry Maguire, który z ogromną siłą przepchnął Emila Forsberga, jednocześnie posyłając piłkę głową do bramki.
Dla Szwedów to była nowość. Pierwszy raz na turnieju pierwsi stracili gola. Jak się zachowają, nie wiedzieli nawet ich rywale. Anglicy mogli być zaskoczeni, bo zamiast szaleńczego ataku, ekipa Trzech Koron wciąż grała zachowawczo.
To Wyspiarzy ośmieliło. Najbardziej Raheema Sterlinga. Szybki napastnik jeszcze przed przerwą dwa razy urwał się szwedzkiej defensywie i stanął oko w oko z bramkarzem. Pojedynki z Robinem Olsenem przegrywał, ale za pierwszym razem, już po akcji, sędzia podniósł chorągiewkę i pokazał pozycję spaloną.
Pickford ratował
Drugą połowę Szwedzi zaczęli odważniej. Zaraz na jej początku świetną okazję zmarnował Marcus Berg, którego uderzenie głową zatrzymał angielski bramkarz Jordan Pickford.
Piłkarze Garetha Southgate'a wiedzieli, że jeśli dalej tak pójdzie, to wszystko może skończyć się jak spotkanie z Kolumbią, gdy tracąc gola na 1:1 skazali się na nerwy w dogrywce, a potem ostatecznie zwycięskie karne. Przycisnęli Szwedów natychmiastowo. Piłka krążyła w polu karnym Olsena, aż w końcu wpadła do bramki. Dośrodkował Jesse Lingard, głową trafił Dele Alli.
Po stracie drugiej bramki Szwedzi znów się zerwali. Mogli odpowiedzieć szybko, ale znów plany pokrzyżował im Pickford. Golkiper tym razem zatrzymał w świetnym stylu uderzenie z pola karnego.
Na więcej Szwedów nie było już stać. Anglicy przez resztę spotkania umiejętnie trzymali ich daleko od swojego pola karnego.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl