- Gra toczy się o dużą stawkę. Przeciwnicy będą wiedzieli, że bark Kamila Glika jest świeżo po kontuzji. Z drugiej strony można w tej chwili tak zadziałać środkami medycznymi, żeby w jego głowie nie tkwiło, że to jest duży problem - przyznał na antenie TVN24 ortopeda, specjalista medycyny sportowej dr Robert Śmigielski.
Decyzja zapadła we wtorek. Glik po serii konsultacji otrzymał zgodę na udział w mundialu. Gotowy ma być na trzeci grupowy mecz, z Japonią. Wiele zależało od samego piłkarza, który - jak się okazuje - czuje się na tyle mocny, żeby pomóc kolegom.
- Zawodnicy żyją z kontuzjami, to jest dla nich chleb powszedni. Oni wiedzą, jak sobie z tym radzić. Ja bym się zdał na wewnętrzne odczucia Kamila, jak on się z tym czuje. Zawodnik gra głową. Nie tylko dosłownie. Psychicznie musi być w miarę wyluzowany, żeby nie myśleć o barku, żeby go nie chronić, bo wtedy nie stanie się pełnowartościowy na boisku - przyznał gość "Wstajesz i wiesz".
"Duża stawka"
Nastawienie naszego obrońcy - z pewnością bojowe - to jedno. Osobną kwestią jest podejście rywali. Szczególnie w głowach kibiców istnieje obawa, że mogą wykorzystać jego słabszą dyspozycję fizyczną.
- Każdy próbuje się dowiedzieć czegoś o przeciwniku. Gra toczy się o dużą stawkę. Oni będą wiedzieć, że bark Glika jest świeżo po kontuzji. Z drugiej strony można w tej chwili tak zadziałać środkami medycznymi, żeby w jego głowie nie tkwiło, że to jest duży problem - uważa Śmigielski.
Jak zapewnił, jeśli chodzi o wspomniane środki, pole manewru jest spore.
- Jest cała gama tych, które przyspieszają gojenie, ale są też takie, które niwelują ból. Chociażby zwykła tabletka. W sztabie medycznym na pewno jest ich dużo więcej, są dopasowane do sytuacji, wszystkie są dozwolone. Natomiast stymulacja gojenia jest tym, co trzeba było u zawodnika robić od początku - uważa Śmigielski.