Premium

"Każdy oddech boli. Dla was to tylko choroba, dla mnie męczarnia". Chcą odejść, już. Jak ich zatrzymać?

Zdjęcie: Shutterstock

Może się tak zdarzyć, że w krótkim czasie stracimy bardzo wiele, doświadczeni zostaniemy szeregiem trudnych sytuacji. W końcu zasób energii do radzenia sobie z kryzysami i narzędzia, które mają nam w tym pomóc, okażą się niewystarczające. Mówiąc wprost: możemy nie mieć już siły - przyznaje doktor Halszka Witowska, sekretarz Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz koordynatorka platformy edukacyjno-pomocowej "Życie warte jest rozmowy". Wyjaśnia, na co należy zwracać uwagę, by nie przegapić sygnałów ostrzegawczych wysyłanych przez osoby planujące odebrać sobie życie. I jak zapewnić im pierwszą emocjonalną pomoc.

Przypominamy tekst opublikowany w portalu tvn24.pl 27 lipca 2022 roku.

POLSKA SIĘ STARZEJE. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA MAGAZYNU TVN24 >>>

Naomi Judd, która z córką Wynonną tworzyły jeden z najpopularniejszych duetów w historii muzyki country, przez lata mierzyła się z trudnościami psychicznymi. 76-letnia ikona amerykańskiej kultury popularnej 30 kwietnia popełniła samobójstwo. Zaledwie dwa tygodnie później jej młodsza córka, aktorka Ashley Judd udzieliła poruszającego wywiadu Diane Sawyer, dziennikarce programu "Good Morning America" w stacji ABC. Ashley podkreśliła w wywiadzie, że choć mierzy się z ogromnym bólem i traumą po utracie ukochanej matki, to zdecydowała wraz z całą rodziną, że powinna opowiedzieć o okolicznościach prowadzących do jej śmierci, aby w ten sposób spróbować pomóc osobom znajdującym się w podobnej sytuacji.

Naomi Judd już w 2006 roku otwarcie powiedziała o tym, że od początku lat 90. mierzyła się z depresją oraz towarzyszącymi jej stanami lękowymi, atakami paniki oraz myślami samobójczymi. Chociaż była pod fachową opieką, na jej stan emocjonalny i psychiczny duży wpływ miały skutki uboczne leczenia: obrzęk twarzy, drżenie rąk czy łysienie. 

Tragedia Naomi Judd przypomina, że nie tylko temat samobójstw wśród seniorów bywa marginalizowany. To samo dzieje się z ich dobrostanem, kondycją psychiczną. A jest to ogromny problem, bo tylko w ubiegłym roku blisko jedna trzecia wszystkich samobójstw zakończonych zgonem w Polsce to samobójstwa seniorów. Natomiast w ciągu minionych 10 lat liczba przypadków, kiedy osoba powyżej 60. roku życia próbuje się zabić, wzrosła o 50 procent. Jak podaje policja: codziennie 15 osób ginie w wyniku zamachu samobójczego, to więcej niż w wypadkach drogowych. Nie można jednak sprowadzać sprawy samobójstw do liczb. Bo każda taka historia budzi pytanie "dlaczego?".

Doktor Halszka Witkowska, sekretarz Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz koordynatorka platformy edukacyjno-pomocowej "Życie warte jest rozmowy", podkreśla, że samobójstwom można zapobiegać i wyjaśnia, co popycha seniorów do targnięcia się na własne życie.

Tomasz-Marcin Wrona: Dlaczego seniorzy decydują się na samobójstwo?

Dr Halszka Witkowska: Jak zawsze w przypadku samobójstw, nie mamy do czynienia z jednym czynnikiem. Nieważne, czy rozmawiamy o zachowaniach samobójczych u młodzieży, wśród nauczycieli, dziennikarzy czy w grupie lekarzy weterynarii albo seniorów, musimy brać pod uwagę szerszy kontekst. Suicydolodzy wymieniają kilka czynników wysokiego ryzyka. Przede wszystkim seniorzy są bardzo zmotywowani do odejścia. Gdy pojawiają się myśli i plany samobójcze, taka silna motywacja sprawia, że wybierają bardzo skuteczne metody. Seniorzy ze względu na wiek mają zupełnie inną perspektywę czasu, jaki w ich przekonaniu im pozostaje. Młody człowiek bierze pod uwagę, że ma całe życie, by jeszcze coś zmienić. W przypadku osób starszych tego czasu w ich przekonaniu jest znacznie mniej. Tu też pojawia się pytanie o to, jak definiujemy seniorów. 

Załóżmy, że są to osoby powyżej sześćdziesiątego roku życia. 

Tak czy inaczej pozostaje to bardzo pojemna i różnorodna grupa, bo przecież jeden 60-latek może być w świetnej kondycji psychofizycznej, inny zaś - schorowany, zmęczony, może odczuwać samotność i niechęć wobec życia. 

W tej grupie wiekowej obserwujemy zawężanie się pozytywnej perspektywy dotyczącej przyszłości, ponieważ seniorzy - po pierwsze - mają świadomość, że pozostało im mniej czasu niż więcej, a po drugie - wiedzą, że ich stan zdrowia już raczej się nie poprawia. Ci, którzy wybierają samobójstwo, często wspominają w listach pożegnalnych o swoim stanie zdrowia. Ostatnio zajmowałam się taką dokumentacją zebraną przez prof. Monikę Zaśko-Zielińską. Było to około 700 listów, wśród których były autorstwa seniorów. Powtarzała się w nich kwestia choroby i związanego z nią bólu. Zwróciło moją uwagę, że pojawia się również chęć wytłumaczenia bliskim swojej sytuacji. Autorzy tych pożegnań często mają wrażenie, że ich bliscy nie rozumieją, z czym muszą się zmagać. Pojawiały się różne metafory, jak na przykład "Każdy oddech mnie boli, każdy oddech łapię jak ryba wyrzucona na brzeg. Dla was to tylko choroba, a dla mnie męczarnia każdego dnia". Dlatego, jeśli myślimy o samobójstwach seniorów, musimy brać pod uwagę chorobę, samotność w tej chorobie, niezrozumienie otoczenia, a także małe szanse na poprawę stanu zdrowia oraz swoich warunków ekonomicznych. Musimy przecież pamiętać, że często osoby starsze nie mają po prostu pieniędzy, które pozwalałyby im godnie przeżyć starość. Problem, kiedy senior musi wybierać między zakupem leków, jedzenia bądź opłaceniem rachunków, jest dla nas niewyobrażalny, ale pojawia się dość często. I seniorzy niejednokrotnie rezygnują z leków. 

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam