Droga na miejsce wiedzie przez zrujnowane przez powódź Stronie Śląskie. Najpierw przejeżdżam przez zdewastowany częściowo most nad rzeką Morawką. Z niemałym trudem omijam wyrzucone przez powódź na trasę gałęzie, to, co zostało z niektórych zabudowań - deski i dechy, głazy wielkości nawet piłki do koszykówki, które mogła przynieść woda, tak silny był nurt. Na wyznaczonej przez służby drodze mieści się teraz jedno auto - priorytet mają samochody wojskowe i ciężarówki z pomocą humanitarną. Także lawety pomocy drogowej. Kolejność przejazdu wskazują żołnierze WOT-u. Tworzą się korki, ale bez nadzoru byłby paraliż.