|

Gówniany temat? Może uratować ci życie

shutterstock_479250700
shutterstock_479250700
Źródło: Shutterstock

Tylko dzieci nie mają z nią problemu. Przynajmniej w mówieniu o niej. Popularność książeczek o kupie mówi sama za siebie. Dorośli raczej o niej milczą. Nie potrafią o niej mówić. Bo jak? A przecież chodzi o zdrowie, a coraz częściej o życie.

Artykuł dostępny w subskrypcji

- Niektórzy starają się temat intelektualizować, a inni stwierdzają, że nie mogą po prostu "się wysrać" - przyznaje Bartosz Ziółkowski, chirurg, proktolog z Kliniki Chirurgii Kolorektalnej Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP). Gorzej, jeśli pacjenci z takim problemem odkładają wizytę u lekarza i/lub leczą się na własną rękę. Rak jelita grubego jest w pierwszej trójce zabijających nas najczęściej nowotworów.

- Mam pacjenta, który trzy tygodnie wytrzymał z biegunką - wspomina dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna. Skierowała go do szpitala i okazało się, że choruje na raka odbytnicy.

Marzec to Miesiąc Świadomości Raka Jelita Grubego. O profilaktykę trzeba dbać przez cały rok. To nie wstyd.

Ale pacjenci widzą to inaczej. Szukają słów. Bywają za stodołą, chodzą tam, gdzie król chodzi piechotą, idą się wykasztanić albo po prostu na dwójkę. Bywa, że wkładają papier toaletowy do muszli, żeby tylko nie rozległo się głośne plum.

Dlaczego kupa to taki problem?

Gdy pojawi się krew

- Z biegunką nie trzeba zachęcać do wizyty lekarskiej, szybko ludzie przybiegają - słyszę od Joanny Zabielskiej-Cieciuch, lekarza rodzinnego z Białegostoku. - Albo jak zobaczą krew na papierze toaletowym.

Chociaż niektórzy są wytrwali. - Mam pacjenta, który trzy tygodnie wytrzymał z biegunką. Oddelegowałam go do szpitala i okazało się, że choruje na raka odbytnicy, trzy czwarte już zajęte. Tylko kawałek stolca mógł przejść - opowiada lekarka.

Według raportu Narodowego Instytutu Onkologii "Nowotwory złośliwe w Polsce" u mężczyzn, którzy zmarli z powodu nowotworu, najczęściej występował rak płuc (25 proc. zgonów w 2020 roku), rak gruczołu krokowego, czyli prostaty (10 proc.) oraz właśnie rak jelita grubego (8 proc.), a w przypadku kobiet: rak płuc (17 proc.), rak piersi (15 proc.) oraz rak jelita grubego (8 proc.).

Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że w 2019 roku jedna czwarta z nas umarła z powodu raka.

W walce z rakiem "ponad 50 procent szans zależy od nas". Najważniejsza jest profilaktyka
Źródło: Tomasz Wesołowski/Fakty po Południu TVN24

Ważna jest edukacja, bo według dr Zabielskiej-Cieciuch 75 procent naszego zdrowia zależy od stylu życia, od tego, co jemy, co pijemy, ile się ruszamy, jakim powietrzem oddychamy, w jakim środowisku żyjemy i pracujemy. - Jak mówi się o zdrowiu, to ta rozmowa przechodzi na taką o chorobach w szpitalach. Od kilku lat mamy większe inwestycje na profilaktykę, ale Polacy z tego nie korzystają - zauważa pani doktor.

Wylicza, że ze wszystkich skierowanych przez siebie kobiet na cytologię, wykona ją 30 procent. Z mammografią jest lepiej, bo chętnych jest więcej. Korzysta z niej nawet 60 procent skierowanych pacjentów. Mamy kolonoskopię i lekarze zachęcają pacjentów, aby każdy po 50. roku życia ją wykonał.

- W Stanach Zjednoczonych każdy czterdziestolatek musi zrobić kolonoskopię, bo w ten sposób wykrywa się polipy, usuwa się je i nie doprowadza do powstania nowotworów - opowiada. - I co, zdrowe, zapracowane czterdziestolatki latają zrobić chętnie tę kolonoskopię? Okazuje się, że latają, bo jak nie zrobią, to płacą o dziesięć procent wyższą składkę zdrowotną. To jest mechanizm, którego w Polsce nie ma - zaznacza lekarka rodzinna.

Mamy za to program "Badanie 40 plus". Pacjent nie musi iść nawet po skierowanie do lekarza, wystarczy zalogować się przez Internetowe Konto Pacjenta lub zadzwonić na infolinię i ma pakiet podstawowych badań od ręki.

- Jeśli nie oddaje regularnie stolca, to ma jeszcze badanie kału na krew utajoną. Pomagamy pacjentom, wypełniamy ankiety i tylko połowa z nich zgłasza się, aby te badania zrobić - przyznaje lekarka.

Dopytuję dlaczego.

- Bo się wstydzą - odpowiada Zabielska-Cieluch. - Czasami aż tak bardzo, że nie wiedzą, jak powiedzieć o problemach z kupą, jak je nazwać. Już sam fakt badania okolic odbytu jest dla nas wstydliwy. Ale dla lekarzy to takie samo badanie jak zaglądanie do ucha czy gardła. Bywa, że chorzy mają taką barierę, iż leczą się sami, za pośrednictwem reklamowanych leków, dostępnych bez recepty.

Według lekarki to błąd. Zachęca, aby odwiedzać gabinet w sytuacjach, w których nieregularnie się wypróżniamy, w stolcu pojawia się krew, jeśli czujemy ból odbytu, ale i brzucha przy oddawaniu stolca.

Aktualnie czytasz: Gówniany temat? Może uratować ci życie
Źródło: Antonina Długosińska

"Zawsze czuć skrępowanie ze strony pacjentów"

Bartosz Ziółkowski - chirurg, proktolog, starszy asystent z Kliniki Chirurgii Kolorektalnej CMKP i ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie - mówi, że pacjenci kilkanaście lat potrafią chodzić z różnymi problemami, leczą się sami produktami bez recepty, czytają o diagnozach w internecie. - Jak już trafią do proktologa po tych wielu latach, to ruszamy z leczeniem z innego punktu. Wykrywalność czy później wyleczalność wielu problemów na początkowym etapie jest większa niż w postaci zaawansowanej - przekonuje.

Wymienia, że najczęściej zgłaszają się pacjenci z chorobą hemoroidalną, której objawami są krwawienia, ból odbytu, pojawienie się guzka przy odbycie. - Strach wzbudza oczywiście rak jelita grubego, jak zobaczy się krew na papierze lub w sedesie. Kolejnym groźnym tematem jest rak odbytu. Najczęściej przybiera postać niegojącej się rany lub twardego guza przy odbycie. Stanowi około jeden, dwa procent wszystkich raków dotyczących przewodu pokarmowego. Szybka reakcja, histopatologia i chemioterapia dają szansę na przeżycie - zaznacza.

Ziółkowski zwraca uwagę, że pacjenci zgłaszają się również z drobnymi rankami odbytu, które potrafią przez kilka lat się nie goić, jeżeli nie ma odpowiedniego leczenia. - Pacjent nie jest w stanie się wypróżnić, bo go tak boli odbyt. Właśnie te drobne ranki, często jedno- czy dwumilimetrowe, mogą rzutować znacznie na komfort życia. Nie musimy mówić więc koniecznie o raku - podkreśla.

Rak jelita grubego
Rak jelita grubego
Źródło: Shutterstock

Dlaczego tak odsuwamy w czasie wizytę u lekarza?

- Wypróżnianie to temat tabu, intymny, wstydliwy, bo wiąże się z nieprzyjemnym zapachem, charakterystycznymi dźwiękami. Zazwyczaj nie używamy słów związanych z robieniem kupy na co dzień, w rozmowach z innymi. Natomiast w gabinecie u proktologa trzeba o tym procesie jakoś opowiedzieć. Niektórzy starają się temat intelektualizować, a inni stwierdzają, że nie mogą po prostu "się wysrać". Przekrój pacjentów i ich sposobów radzenia sobie ze stresem jest szeroki. Jakich słów by ktoś nie używał, to zawsze czuć skrępowanie ze strony pacjentów - odpowiada dr Ziółkowski.

Dlatego, według niego, niezwykle ważne jest, aby proktolog stworzył przyjazne środowisko, gdzie pacjenci mogą poczuć się komfortowo. - Oczywiście postępując w odpowiedni sposób i zachowując delikatność. Wtedy pacjenci się otwierają, zdradzają więcej problemów, mówią wprost o objawach i dzięki temu diagnostyka jest bardziej precyzyjna, a co za tym idzie szybciej można włączyć odpowiednie leczenie i pozbyć się problemu - wyjaśnia.

Pięćdziesiąt sekund i po wszystkim

Pytam Małgorzatę Włodarczyk, fizjoterapeutkę urologiczną znaną na Instagramie jako Pani Fizjotrener, o trzy rzeczy, które pomogłyby Polakom robić lepszą kupę. - Darmowa woda w miejscach pracy, w toaletach zawsze płyn do dezynfekcji deski klozetowej oraz stołeczek pod nogi - wymienia.

Włodarczyk tłumaczy, że odpowiednie nawodnienie jest ważne dla prawidłowego uformowania stolca, co sprzyja łatwiejszemu wydalaniu. Kiedy wypijamy za mało płynów, stolec może być zbyt suchy, a co za tym idzie trudny do wypróżnienia. Ważna jest prawidłowa pozycja w toalecie: siedząca, ze stopami wspartymi na podnóżku.

Aktualnie czytasz: Gówniany temat? Może uratować ci życie
Źródło: Antonina Długosińska

O co chodzi z tym podnóżkiem?

Żeby to wyjaśnić, fizjoterapeutka najpierw opisuje budowę mięśnia łonowo-odbytniczego. Wygląda on jak hak, jest małym mięśniem należącym do głębokiej warstwy mięśni dna miednicy.

- Jego zadaniem jest ochrona przed gubieniem stolca i gazów. W pozycji siedzącej mięsień łonowo-odbytniczy jest napięty, tworząc niejako pętlę zaciskającą się wokół dalszej części jelita grubego, a w pozycji kucznej mięsień ten się rozluźnia - opisuje.

W książce "Historia wewnętrzna" lekarka i popularyzatorka nauki Giulia Enders dzieli się wynikami badań izraelskiego lekarza Dova Sikirova. Poprosił on 28 ochotników, by spróbowali oddawać stolec w trzech różnych pozycjach: siedząc na zwykłym sedesie jak na tronie, trzymając pupę nad deską klozetową (jak w przenośnej toalecie, kiedy nie jesteśmy pewni, kto przed nami był w tym miejscu) albo po prostu kucając, tak jak robimy to w plenerze.

"Mierzył przy tym czas, a na koniec rozdał uczestnikom kwestionariusze do wypełnienia. Rezultat był absolutnie jednoznaczny: wypróżnianie w pozycji kucznej trwało przeciętnie zaledwie około pięćdziesiąt sekund i było odczuwane przez badanych jako całkowite. Ta sama akcja przeprowadzana w pozycji siedzącej zajmowała średnio sto trzydzieści sekund i nie dawała poczucia pełnego sukcesu" - pisze Enders.

Wszystkie czynności fizjologiczne trzeba oddawać przy rozluźnieniu mięśni dna miednicy, w związku z czym oddawanie stolca powinno się odbywać w pozycji kucznej lub pozycji do niej zbliżonej. - Kiedy kąt zgięcia w biodrach wynosi 35 stopni. Taką pozycję możemy uzyskać, siedząc na toalecie, ze stopami na podnóżku, z kolanami powyżej stawów biodrowych - komentuje Małgorzata Włodarczyk.

Aktualnie czytasz: Gówniany temat? Może uratować ci życie
Źródło: Antonina Długosińska

Jeśli nie mamy stołeczka, to warto podstawić sobie pod nogi choćby papiery toaletowe czy pudełko. - Chodzi o to, aby podnieść kolana. Jeśli zrobimy to na tak zwanego narciarza, staniemy jeszcze na palcach, to napinają się mięśnie z tyłu nóg, pośladki. W ten sposób wkładamy więcej wysiłku, aby pokonać opór zaciśniętych mięśni. Wyciskamy na siłę, a to jest niezdrowe - podkreśla.

Wypróżnianie się z wysiłkiem ma związek z występowaniem takich problemów jak: choroba hemoroidalna, nietrzymanie gazów lub stolca, nietrzymanie moczu, zaburzenie statyki narządów miednicy mniejszej. Może też być niebezpieczne dla osób mających problemy z krążkiem międzykręgowym.

Co mówimy u lekarza?

Lekarze, z którymi rozmawiam, opowiadają, że problem zaczyna się od tego, że ich pacjenci są w stresie, nie mają czasu zjeść. - Jeśli dla kogoś zdrowie nie jest ważne, tylko zarabianie pieniędzy i budowanie domów, kupowanie samochodów i z pozoru ładne wyglądanie, bo nie od środka, to to kończy się zawałem w wieku czterdziestu lat, nowotworem i utratą życia - przestrzega Joanna Zabielska-Cieciuch.

Małgorzata Włodarczyk zwraca uwagę, że życie w przewlekłym napięciu nerwowym łączy się z podwyższonym napięciem mięśni dna miednicy. - To wiąże się z trudnością z ich rozluźnieniem, a konsekwencją są problemy z wypróżnieniem - tłumaczy.

Można by postawić tezę, że załatwianie się nie wymaga nauki, bo znamy to od dziecka. Według fizjoterapeutki jest jednak coś takiego jak kompetencja wypróżnienia się. Daje wskazówkę związaną z treningiem oddechu dolnożebrowego, bo praca przepony i dna miednicy jest mocno połączona.

- Kładziemy dłonie w okolicy dolnych żeber, nabierając powietrza, staramy się rozszerzyć dolne żebra - zaczyna opowiadać.

Pokazuje, że ruch żeber powinien być w kierunku do boków, do przodu i w tył, jakby dół klatki piersiowej rozkładał się jak parasol.

- Na wydechu, wypuszczając powietrze, żebra zbliżają się do siebie. Obserwujemy przy oddechu pracę mięśni brzucha: na wdechu brzuch lekko się uwypukla, a na wydechu - lekko napina. Ruch brzucha nie jest duży. Najwięcej ruchu powinniśmy czuć w okolicy dolnych żeber. Oddech podczas takiego treningu powinien być wolny, spokojny, a samo ćwiczenie może trwać pięć, dziesięć minut. Możemy je robić codziennie - zachęca.

Piękności z Insta nie robią kupy

Spotykam się z Marią Żalikowską, producentką drewnianych, ręcznie robionych podnóżków toaletowych "ease", które początkowo tworzyła na własne potrzeby. Powodem były zaparcia. Miała też problem z wypróżnieniem się w miejscach, w których "nie czuła się komfortowo". - Kiedyś w podróży po Europie nie załatwiałam się przez dwa tygodnie. Miałam blokadę. To są kwestie psychosomatyczne. Moja głowa w ogóle nie dopuszczała, aby "zachciało mi się kupę". Zawsze muszę załatwić się w miejscu, gdzie jest komfortowo, mogę w pełni się rozluźnić i wiem, że nie ma nikogo poza mną - zdradza.

Szukała pomocy w kwestii swoich zaparć i zgłosiła się do fizjoterapeutki urologicznej, która zaleciła jej, aby podczas wizyt w toalecie korzystała z podnóżka toaletowego. - Zadziałało. Stawiamy na nim stopy, dzięki temu nasze kolana są podniesione. Jeśli mamy stopy na podłodze, to angażujemy ogromną siłę na mięśnie dna miednicy. Forsujemy je. Korzystając ze stołka, możemy w bardziej naturalny sposób zrobić zdrowo kupę. Stołki nazywam srołkami i robi je mój tato, który jest stolarzem - opowiada.

- Postanowiłam przełamywać tabu, mówić o kupie wprost i zachęcać ludzi, aby zdrowo się wypróżniali. Zauważyłam, że w świecie instagramowych piękności nie ma miejsca, aby zrobić kupę. Tylna, dolna część naszego ciała została z mainstreamu usunięta - zwraca uwagę.

Podobnie jak lekarze wskazuje, że problemem jest też wstyd. - Kiedy słychać odgłosy moczu, to jest okej, ale kupa to już jest powód do wstydu, wielkie halo. Ludzie przecież wkładają papier toaletowy do ubikacji, żeby tylko nie było tego plum - opowiada.

Dziwi się, bo temat kupy dotyczy każdego z nas. - Robi ją papież, robiła ją królowa Elżbieta. Jemy schabowe z boczniaka, ale temat zdrowego życia kończy się, kiedy dochodzimy do kupy. Może warto otwarcie mówić, że ma się zatwardzenia, że w publicznych toaletach nie damy rady się załatwić? - sugeruje.

Maria Żalikowska
Maria Żalikowska
Źródło: Materiały prywatne Marii Żalikowskiej

Jednocześnie zauważa, że 50 lat temu o seksie też mało kto otwarcie rozmawiał. - W temacie kupy nasze społeczeństwo jest na początkowym etapie. Stąd mój pomysł na srołki, na powstanie miejsca, gdzie można zgłębiać gówniane tematy. Z czasem chętniej zaczniemy o tym rozmawiać. Wierzę w to - zapewnia.

Co to jest gówniany temat? - Rozmowy o tym, że siedzimy na klopie długo i nic się nie dzieje. Ponad dziesięć minut na sedesie może prowadzić do problemów zdrowotnych, takich jak hemoroidy, zaparcia, zespół jelita drażliwego (IBS), infekcji dróg moczowych (UTI). Jeśli nie odczuwamy parcia na stolec po kilku minutach, lepiej jest wstać i wrócić później - mówi.

Według niej "fajne jest chodzenie do kosmetyczki, ale też świetne jest chodzenie do lekarza rodzinnego, fizjoterapeuty urologicznego, regularne badania i robienie zdrowej kupy".

- Chodzi o to, że fajnie jest być zdrowym. Monitorujesz, ile masz pryszczy na czole, ale też to, jaka jest konsystencja twojej kupy, bo to właśnie mówi dużo o naszym zdrowiu. Wyobraźmy sobie ten poziom otwartości, że pytamy bliskich: hej, a jak tam wasza kupa dziś? - uśmiecha się Maria Żalikowska.

Jaka może być kupa?

Odpalam TikToka. Tomek Paprzycki, osteopata, który prowadzi profil "Czakalaka_osteo" wyjaśnia, że "idealna kupa jest brązowa, konsystencji pasty do zębów, kształt banana, robiona bez wysiłku raz lub dwa razy dziennie".

Aktualnie czytasz: Gówniany temat? Może uratować ci życie
Źródło: Antonina Długosińska

- Luźny stolec może odznaczać nadwrażliwość na któryś składnik jedzenia. Jelita produkują wtedy więcej śluzu. Twarde bobki robione z wysiłkiem oznaczają zaparcie. Warto byłoby przyjmować więcej wody i błonnika - poleca, tłumacząc, że przewlekłe zaparcia prowadzą do pogorszenia cery, problemów ze zmęczeniem i hemoroidami.

Jeśli "tłusty stolec oblepia kibel i musisz się dziesięć razy podcierać, najczęściej oznacza to dysfunkcję wątroby albo zapalenie jelit".

- Jeżeli sytuacja trwa przewlekle, to mogą to być wrzodziejące zapalenie jelit, choroba Crohna albo rak jelita grubego. Jasna kupa może oznaczać, że spożywasz dużo produktów zwierzęcych albo może wątroba produkuje za mało żółci. Pomoże tutaj suplementacja kwasów omega 3 - mówi osteopata.

Czarna kupa to alarm. - Może oznaczać krew w kale, czyli krwawienie w przewodzie pokarmowym. Kupa cienka jak ołówek to również alarm. Coś zatyka nam światło kanału okrężnicy. Jeśli twoja kupa śmierdzi tak, że nie da się wejść do toalety, to może to być infekcja przewodu pokarmowego, ale dzieje się tak też przy chorobie Crohna albo celiakii - kończy Paprzycki.

Jak tam wasza kupa dzisiaj?

Czytaj także: